facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2014 - kwiecień
Kardynał Trochta skazany jako szpieg Watykanu

ks. Jarosław Wąsowicz, salezjanin

strona: 14



Pierwszy czeski biskup salezjanin spędził w nazistowskich i komunistycznych więzieniach łącznie 13 lat. Biskupem był 27 lat, ale tylko przez 9 mógł sprawować swoją posługę. Ten przerażający bilans pokazuje prawdziwie męczeński los Szczepana kardynała Trochty (1905-1974).

Szczepan Trochta pochodził z licznej chłopskiej rodziny na Morawach. Urodził się 26 marca 1905 r. w miejscowości Francowa Lhota. Od dzieciństwa wychowany w bardzo religijnej rodzinie marzył o tym, aby zostać księdzem. Po ukończeniu szkoły podstawowej podjął więc naukę w Małym Seminarium w Kromeriżach. Niestety, edukację przerwały mu wydarzenia związane z I wojną światową. Mógł ją kontynuować dopiero po jej zakończeniu i realizować marzenia o kapłaństwie, tym razem w zakładzie salezjańskim w Perosa Argentine we Włoszech dla spóźnionych powołań. Z salezjanami związał się już na całe życie. W Turynie 24 września 1925 r. złożył swoje pierwsze śluby zakonne na ręce samego przełożonego generalnego ks. Filipa Rinaldiego. Później realizował kolejne etapy formacji zakonnej i kapłańskiej. W 1932 r. przyjął święcenia kapłańskie i uzyskał doktorat na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie.

Tak rozpoczęła się jego męczeńska droga

Po zakończeniu studiów teologicznych ks. Szczepan Trochta powrócił do Czech i z gorliwością oddał się budowaniu od podstaw dzieł salezjańskich w Ostrawie i Pradze. Swoim zaangażowaniem i dobrocią zyskał podziw zarówno u mieszkańców, jak i władz, które z życzliwością patrzyły na rozwijające się dynamicznie placówki salezjańskie.
W Europie lat 30. XX w. robiło się jednak coraz niebezpieczniej. Do władzy w Niemczech doszedł Hitler, który rozpoczął budowę wielkiej III Rzeszy. Niestety, nikt nie próbował powstrzymać go przed szaleństwem. Najpierw przyłączył do państwa niemieckiego Austrię, następnie zainicjował rozbiór Czechosłowacji, a we wrześniu 1939 r. atakiem na Polskę wraz z sowiecką Rosją rozpętał II wojnę światową.
Wydarzenia te odbiły się na pracy wychowawczej w zakładach salezjańskich w tej części Europy. Wiele z nich zostało zamkniętych lub znacznie ograniczyły zakres swojego oddziaływania. Wielu współbraci zostało aresztowanych i osadzonych w niemieckich obozach zagłady. Tak też stało się w przypadku ks. Trochty. Po udanym zamachu na gubernatora Czech i Moraw generała SS Reinharda Heydricha dokonanym 27 marca 1942 r. w pobliżu salezjańskiego zakładu na ówczesnych przedmieściach Pragi, Niemcy dokonali akcji odwetowych na ludności. Ksiądz dyrektor Trochta został wówczas aresztowany i osadzony w obozie koncentracyjnym Terezin. Tak rozpoczęła się jego męczeńska droga, która trwać już miała przez całe jego dalsze życie. Kolejnymi obozami zagłady, w których go więziono, były KL Mauthausen i KL Dachau. Katorżnicza praca i obozowe warunki znacznie wyniszczyły jego zdrowie. W Mauthausen cudem uniknął śmierci, kiedy postrzelony przez esesmanów znalazł się na wozie z trupami, z którego udało mu się wydostać i z czasem dostać lżejszą pracę. W pamięci współwięźniów zapisał się złotymi zgłoskami jako zawsze chętny do udzielania pomocy, także służenia sakramentami świętymi. Nieraz spotykały go za to represje. Jeden ze współwięźniów ks. Trochty wspominał po latach, iż w noc Bożego Narodzenia 1943 r. zauważył, jak kapo uderzył salezjanina drutem w twarz za to, że wyspowiadał polskiego kleryka. Trochta otarł krew, usiadł na pryczy, życzył wszystkim radosnych świąt i zaśpiewał kolędę.
Jesienią 1944 r. obóz został ewakuowany ze względu na zbliżający się front i Trochta trafił do KL Dachau, który podczas okupacji był obozem specjalnie przeznaczonym dla duchownych. Spotkał tu wielu znajomych współbraci salezjanów z Polski. W kwietniu 1945 r. więzieni tu kapłani i klerycy doczekali się uwolnienia przez wojska amerykańskie. Po krótkiej rekonwalescencji ks. Trochta powrócił do swojego zakładu salezjańskiego w Pradze, aby z zapałem zabrać się za odbudowę tegoż dzieła wychowawczego. Rozpoczął od organizacji uroczystości ku czci Wspomożycielki Wiernych 24 maja 1945 r., która zgromadziła wzruszonych wiernych.

Kościół męczenników

Na placówce w Pradze spędził jednak po wojnie zaledwie dwa lata. W 1947 r. ks. Szczepan Trochta został mianowany przez papieża Piusa XII biskupem Litomierzyc. Wydarzenie stało się ukoronowaniem jubileuszu pracy wychowawczej salezjanów w Czechach i na Morawach. Konsekracja odbyła się 16 listopada 1947 r. w praskiej katedrze św. Wita. Uczestniczyli w niej wszyscy biskupi z Czech, Moraw i Słowacji. Radości nie było końca. Wkrótce jednak nad Kościół w Czechosłowacji nadciągnęły czarne chmury i z prężnie rozwijającej się wspólnoty przez kolejne dziesięciolecia stał się on Kościołem męczenników.
Biskup Trochta mógł w spokoju pełnić funkcję pasterza swojej diecezji zaledwie przez kilkanaście miesięcy. Już w 1949 r. władze zabroniły mu posługiwania, natomiast w 1950 r. został internowany w swojej rezydencji i poddany izolacji od wszelkich kontaktów. Wkrótce wytoczono mu proces.
W 1953 r. biskup Trochta został uwięziony i oskarżony o zdradę oraz szpiegostwo i rok później skazany na 25 lat pozbawienia wolności. Przez kolejne lata przebywał w sześciu największych czeskich więzieniach.
Na wolność wypuszczono go dopiero w wyniku amnestii 9 maja 1960 r. Nie mógł jednak pełnić funkcji kapłańskich i pasterskich, nałożono na niego przymus pracy w charakterze robotnika. Zarabiał na życie jako murarz i cieśla w Pradze. Nadal był inwigilowany i represjonowany. Pewnej niedzieli w kościele św. Krzyża jako zwykły wierny został rozpoznany przez odprawiającego mszę księdza, który ze wzruszenia rozpłakał się. Nie uszło to uwadze bezpieki.
W 1962 roku bp Trochta przeszedł na emeryturę, zamieszkując w Domu Pomocy Społecznej pod ścisłym nadzorem Służby Bezpieczeństwa. W wyniku Praskiej Wiosny we wrześniu 1968 r. objął ponownie urząd biskupa litomierzyckiego. W 1970 r. odwiedził Polskę w związku z 25-leciem wyzwolenia KL Dachau. Przez cały okres pobytu w Polsce był śledzony przez Służbę Bezpieczeństwa. Trochta wziął wówczas udział w pielgrzymce księży obozowiczów do Kalisza. Przy okazji odwiedził seminarium salezjańskie w Lądzie. Ta krótka wizyta dostarczyła mu wielu wzruszeń. W szatach po kardynale Hlondzie sprawował w lądzkiej świątyni dla współbraci Eucharystię. Nikt wówczas jeszcze nie wiedział, że Trochta został w 1969 r. mianowany przez Pawła VI kardynałem in pectore. Nominacja ta została ujawniona przez Stolicę Apostolską dopiero na konsystorzu 5 marca 1973 roku. Życzeniem papieża było wówczas, aby salezjanin został arcybiskupem Pragi, na co nigdy władze komunistyczne się nie zgodziły.

Czym jest komunizm

Niedługo potem, 6 kwietnia 1974 r., kardynał zmarł w niejasnych do dzisiaj okolicznościach. Aż do 1989 r. nie ustanowiono nowego biskupa w Litomierzycach. Nawet po śmierci hierarchy represje wobec jego osoby nie ustały. O śmierci i dacie pogrzebu nie poinformowały czechosłowackie radio i telewizja. Na czas uroczystości żałobnych zamknięto miasto i zabroniono wywieszania kirów przy flagach państwowych. Obecnym na pogrzebie hierarchom (m.in. kard. Karolowi Wojtyle) nie pozwolono celebrować Eucharystii, a tylko przystąpić do komunii w jej trakcie. Kardynał Alfred Bengsch, arcybiskup Berlina Wschodniego, wypowiedział wówczas słowa: „Żyję już dwadzieścia lat w komunizmie, ale dopiero teraz czuję, czym jest komunizm. Partia musi czuć się rzeczywiście słaba skoro nawet prywatnie nie pozwolono nam odprawić mszy świętej”. ■