facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2011 - grudzień
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ

mama Ania

strona: 15



Niedzielny wieczór to tradycyjnie kontrola szkolnego ekwipunku. Poniedziałek nadciąga, lekcje na pewno odrobione, ale wyposażenie podlega kontroli. Seweryn dorzuca książki do angielskiego, Olek książkę do oddania w bibliotece. Perswazją zmuszam obydwóch do zaostrzenia kredek i ołówków. Jak to możliwe, że nie przeszkadza im pisanie takimi „kołkami”? Rzut oka na plan lekcji, strój na wf potrzebny tylko Olkowi. W łazience okazuje się, że spodenki lekko wilgotne, więc obwieszczam głośno i wyraźnie, że strój trzeba dopakować rano i że zostawię go na plecaku.
Poniedziałkowy bieg zaczynam jak zawsze przed świtem. Między kanapkami a myciem zębów na Olka plecaku kładę koszulkę i spodenki i biegnę dalej. Po pracy prosto do szkoły. Seweryn czeka w świetlicy, a Olek kończy trening. W drzwiach do sali gimnastycznej widzę moje młodsze potomstwo wymachujące w najlepsze nogami ubranymi w… jeansy! I to już nie pierwszy taki numer. Palę się ze wstydu przekonana, że trenerka mnie obwinia za nieprzygotowanie potomstwa.
– Gdzie strój? – pytam
– Nie wiem – bez skrępowania odpowiada Olek.
– Jak to „nie wiem”? Przecież uszykowałam na plecaku, nie widziałeś?
– Nie było go tam!
To niemożliwe, przecież nie wyparował w ciągu godziny. Kiedy wracamy do domu okazuje się, że strój leży w najlepsze wciśnięty pod łóżko, a Olgierd uparcie twierdzi, że nigdy nie leżał na plecaku. Postanawiam uderzyć do wyższej instancji. Podczas następnych zajęć rozmawiam z trenerką w obecności Olka:
– Pani Agnieszko, jeśli Olek jeszcze raz pojawi się bez stroju, proszę go nie wpuszczać na zajęcia. On musi sam pamiętać o stroju, bo ja do jego 40. urodzin nie będę tego robić za niego!
– No dobrze, jeśli takie jest pani życzenie – pani jest trochę zdziwiona. – Ale to dokąd mam go wtedy odesłać?
– Do świetlicy!
No i mamy pełny sukces! Od tej rozmowy Olek nie dość, że ani razu nie zapomniał stroju, to już od soboty upewnia się, że jest wyprany i przygotowany.