facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2009 - styczeń
GDZIEŚ BLISKO. Salezjańskie dzisiaj

ks. Andrzej Godyń SDB

strona: 8



Salezjanie w Polsce – według statystyk Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich z 2006 r. – to 1170 współbraci: księży, koadiutorów, czyli braci zakonnych, kleryków i nowicjuszy oraz 99 placówek w 4 prowincjach: krakowskiej – św. Jacka, warszawskiej – św. Stanisława Kostki, pilskiej św. – Wojciecha i wrocławskiej – św. Jana Bosko. Po franciszkanach są zatem drugim pod względem liczebności męskim zgromadzeniem zakonnym w Polsce.

Oficjalna nazwa zgromadzenia – Towarzystwo św. Franciszka Salezego – pokazuje jak bardzo musiał kluczyć św. Jan Bosko, żeby w czasie, gdy włoski rząd zamykał i niszczył zakony, powołać do życia zgromadzenie zakonne, które zajmie się młodzieżą. Z tych czasów pochodzi też nazewnictwo: przełożony inspektorii, czyli prowincji – to inspektor a nie prowincjał, przełożony domu – to dyrektor a nie np. gwardian, a brat zakonny – to koadiutor.

Powrót do szkół
O kondycji Zgromadzenia Salezjańskiego w Polsce mam okazję rozmawiać ze wszystkimi inspektorami polskich prowincji zgromadzonymi we Wrocławiu na Konferencji Salezjańskich Inspektorów Polski. Główny temat rozmowy dotyczy realizacji salezjańskiego charyzmatu: na ile jesteśmy rozpoznawalni jako wychowawcy – ci których zadaniem jest przede wszystkim formowanie młodzieży, a na ile nasza praca koncentruje się na duszpasterstwie typowo parafialnym. Czy czas od obalenia komunizmu został dobrze wykorzystany? Ks. Bolesław Kaźmierczak – przełożony prowincji wrocławskiej przypomina o konsekwencjach trudnej historii: „Po II wojnie światowej zostały nam zabrane szkoły. Żeby przetrwać jako zakon, zajęliśmy się organizowaniem duszpasterstwa na ziemiach zachodnich. To rzeczywiście pozwoliło przetrwać, ale stracił na tym nasz charyzmat i życie wspólnotowe. Nasza inspektoria przez długi czas była typowo parafialną, posiadającą wiele małych parafii z jednym współbratem. To był ewenement w świecie salezjańskim. Ale od 1989 r. to się stopniowo zmienia. Powstało bardzo dużo szkół, oratoria i inne ośrodki np. Salezjański Ośrodek Wychowania i Animacji w Częstochowie, poradnie pedagogiczno–psychologiczne, dom dziecka”.
Nowe szkoły powstają także w innych inspektoriach. Wszystkich razem jest około 80, co stanowi niemal jedną czwartą liczby wszystkich szkół katolickich w Polsce. W pilskiej duże ośrodki szkolne powstały m.in. w Szczecinie, Pile, Bydgoszczy, Rumii, Toruniu. „W tej chwili jesteśmy bardziej zainteresowani ustabilizowaniem ich sytuacji niż otwieraniem nowych – mówi ks. inspektor ks. Zbigniew Łepko – Dla nas równie ważne jest, żeby młodzież nam się nie wymknęła, żeby móc przekazywać jej wartości. To nie może być gigantomania, nie chcemy się ścigać na ilość szkół i uczniów. Mamy większe ambicje – nam zależy, żeby młodzież formować.”
Sytuacja rzeczywiście się zmienia i salezjanie coraz bardziej znani są z działalności wychowawczej. Jak zauważa inspektor warszawski ks. Sławomir Łubian ta wiedza i uznanie rozchodzi się często „pocztą pantoflową” np. wśród rodziców, którzy mają swoje dzieci w szkołach salezjańskich: „Objęcie niektórych szkół zaproponowały same samorządy, bo wiedziały, że potrafimy kompetentnie się nimi zająć.”

Nie tylko dla bogatych
„Pojawia się natomiast inny problem – twierdzi ks. Marek Chrzan z inspektorii krakowskiej – selekcji uczniów. Jeśli te szkoły dobrze funkcjonują, to garną się do nich najlepsi, więc zastanawiamy się, jak zająć się biedniejszymi, z mniejszymi możliwościami materialnymi czy intelektualnymi. Rozwiązaniem byłoby kształcenie zawodowe, ale w polskiej rzeczywistości jest to teraz bardzo trudne.”
Obawa, że szkoły prowadzone przez salezjanów byłyby szkołami jedynie dla bogatych, to poważny problem. Wszyscy inspektorzy są zgodni, że szkoły salezjańskie nie mogą być zamknięte dla tych, którym status materialny nie pozwala na opłatę czesnego. Przyjmowane są jednak różne rozwiązania. Jeśli gmina lub miasto mają na to środki i wyrażają poparcie, to jest możliwość upublicznienia szkoły. O taki model starają się inspektorie warszawska i wrocławska, a w prowincji krakowskiej działają tak już niemal wszystkie szkoły. Trochę inaczej rzecz ma się w inspektorii pilskiej: „Mamy tylko dwie szkoły publiczne – tłumaczy ks. Łepko – w Aleksandrowie Kujawskim i decyzję o ich upublicznieniu podjęliśmy właśnie ze względu na chęć przyjęcia także młodzieży uboższej. Pozostałe 24 szkoły są prywatne, ale mamy bardzo wysoki procent zwolnień z czesnego. To duży wysiłek naszego zgromadzenia w otwieranie się na dzieci biedne a zdolne. Nie nastawiamy się na zysk. Trzeci model zastosowaliśmy w Szkole Zawodowej w Szczecinie. Kiedy w wyniku reformy szkolnictwo zawodowe chyliło się ku upadkowi i myśleliśmy, że sobie z tym nie poradzimy, zachowaliśmy szyld szkoły prywatnej bez czesnego. Szkoła funkcjonuje natomiast jako część całego Zespołu Szkół Salezjańskich.”

Oratoria i uniwersytety
Nadal jednak większość współbraci we wszystkich inspektoriach pracuje w duszpasterstwie parafialnym. Ks. Chrzan nie zgadza się z tezą, że to najważniejszy akcent działalności salezjańskiej: „Dzisiaj można już naprawdę mówić o zróżnicowaniu dzieł i to we wszystkich inspektoriach. Parafie oczywiście pozostają ważną częścią naszej działalności, ale nie są – jak to było do niedawna – jedyną formą duszpasterstwa. Nawet oratoria nie są prowadzone tylko w parafiach, ale też przy ośrodkach szkolnych, a nawet funkcjonują jako samodzielne ośrodki. Dzisiaj oratoria to zresztą już nie tylko świetlice parafialne, ale bogactwo inicjatyw, takich jak stowarzyszenia, grupy, ogromna Salezjańska Organizacja Sportowa – Salos, świetlice środowiskowe, Salezjański Ruch Młodzieżowy.”
Nowych form działalności jest coraz więcej. Ks. Zbigniew Łepko mówi o otwieranym kolejnym ośrodku dla chłopców z marginesu w Rzepczynie i objęciu w opiekę Pogotowia Opiekuńczego w Poznaniu. „W Kniewie na Pomorzu w przyszłym roku otworzymy szkołę i internat dla chłopców z biednych rodzin. To jest wyraźne wskazanie programu inspektorii – musimy iść do młodzieży biednej i trudnej. Ale trzeba też zwrócić uwagę na żywą obecność salezjanów w strukturach uniwersytetów. – dodaje – To nas wcześniej nie charakteryzowało. Natomiast ostatnie lata pokazały, że mamy dobrze wykształconych współbraci, a niektórzy z nich pełnią odpowiedzialne funkcje, np. ks. Stanisław Wilk jest rektorem KUL–u, salezjaninem jest także prorektor UKSW, mamy też wielu dziekanów, profesorów zwyczajnych. To także jest praca z młodzieżą i dla młodzieży.”
Ks. Bolesław Kaźmierczak wskazuje na widoczny wzrost liczby wolontariuszy: „I to nie tylko tych, którzy wyjeżdżają pomagać misjonarzom w ramach Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego. Coraz więcej starszych che pomagać młodszym – w nauce, w oratoriach, akcjach wakacyjnych. Jak grzyby po deszczu wyrosły półkolonie. Wcześniej organizowano przede wszystkim akcje wyjazdowe dla dzieci i młodzieży, natomiast w ostatnich latach w wielu parafiach zaczęto organizować półkolonie letnie czy zimowiska, siłami przede wszystkim wolontariuszy, starszej młodzieży, która bardzo chętnie się angażuje. Zwykle pomagają też samorządy, które zrozumiały, że jest to działalność dla dobra społeczności. Pamiętam, jakie zdumienie wywołała jeszcze niedawno prośba np. do rady osiedla o pomoc finansową dla półkolonii. Teraz jest już oczywiste, że takie działania są pożyteczne dla całej społeczności lokalnej. Nikogo nie dziwi, że salezjanie wychodzą z inicjatywami dla dobra młodzieży jakiegoś miasta czy osiedla.”

O wierność dziedzictwu
A co przeszkadza w pracy? Ks. Marek Chrzan widzi potrzebę większego świadectwa życia i pracy wspólnotowej: „Często we wspólnotach pokutuje, że do młodzieży wystarczy ktoś oddelegowany, a potrzeba, żeby cała wspólnota czuła się odpowiedzialna za duszpasterstwo młodzieżowe.” Na pewno nie pomaga też spadająca liczba powołań, choć ks. Łubian nie dramatyzuje: „Tego faktu nie można ignorować, ale trzeba wziąć pod uwagę, że liczba młodych ludzi jest w ogóle o 10 procent mniejsza w skali populacji. Zatem i powołań ma prawo być mniej. Jedynym seminarium w kraju, które w tym roku odnotowało wzrost liczby przyjętych jest seminarium warszawskie i jest znakiem czasu, że są to ludzie w większości po studiach. To oznacza, że trzeba większą uwagę zwracać na powołania dorosłych. Absolwenci, którzy szukają drogi i studenci, którzy kończą studia powinni być przedmiotem naszej troski „powołaniowe” włączonej w ogólne duszpasterstwo młodzieży.”
Ks. Stefan Turansky, Słowak, odpowiedzialny za salezjański region Europy Północnej, w którym znajduje się Polska, nie ma wątpliwości, że Towarzystwo św. Franciszka Salezego w Polsce podąża w prawidłowym kierunku: „W ciągu ostatnich 18 lat salezjanie zdołali wyrazić pełnię swojego charyzmatu, co w okresie komunistycznym z oczywistych względów nie było możliwe. Zmiany w dalszym ciągu się dokonują i to w bardzo pozytywnym kierunku. Głównymi polami pracy są: wychowanie, katecheza i ewangelizacja. To ważne, bo my salezjanie musimy mieć wyraźną tożsamość spadkobierców księdza Bosko.”