facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2007 - czerwiec
WYCHOWANIE. Czy warto emigrować?

Andrzej Niczypor SJ

strona: 6



Wyjazdy za granicę stały się w Polsce zjawiskiem powszechnym. Stąd też coraz częściej dyskutuje się na temat emigracji, przy czym dywagacje te zamykają się zwykle w perspektywie pytań: Gdzie najbardziej „opłaca się” wyjechać? Gdzie można najlepiej zarobić? Jakie są warunki mieszkaniowe w miejscu pracy? itp. Są to jak najbardziej zrozumiałe i potrzebne, ale zarazem niewystarczające pytania, ponieważ problemów, z którymi warto się skonfrontować, jest zdecydowanie więcej.

Wyjazd za granicę może stać się doskonałą okazją do poznania odmiennej kultury, odmiennego stylu życia, okazją do docenienia wartościowych elementów naszej polskiej kultury, z których zwykle nie zdajemy sobie sprawy, może być dobrą „szkołą życia”, okazją do „przyspieszonego kursu języka obcego”, a także zarobienia pieniędzy. Ale wyjazd za granicę może się wiązać również z różnymi trudnościami.

Najpierw pojawia się „szok kulturowy” związany z wkroczeniem w nową, dotychczas znaną tylko z filmów, rzeczywistość. Powszechnym problemem są trudności w komunikacji interpersonalnej, co wynika z początkowej nieznajomości języka (książkowa znajomość nie wystarczy).Psychologicznie jest to często sytuacja bardzo trudna i stresogenna, ponieważ jest to moment, w którym komunikacja z innymi jest szczególnie potrzebna, a niestety często ograniczona czy wręcz niemożliwa. Przechodząc natomiast do sfery afektywnej, często doświadcza się wtedy alienacji – wyobcowania, poczucia, że mimo życzliwości gospodarzy tak naprawdę nie jest się „u siebie”, że zawsze pozostanie się gościem, obcym, poczucie niższości (traktują mnie jak obcego, jak kogoś drugiej kategorii), poczucie upokorzenia (postawa szefów, pracodawców nie zawsze respektuje ludzką godność).

Poczucie niższości jest doświadczeniem bardzo częstym, ponieważ zawsze jest się „na łasce” szefa, pracodawcy. To uczucie wypływa m.in. z naturalnej dysproporcji w relacji nie tylko pracodawca-pracownik, ale także „swój”, ktoś, kto jest u siebie a cudzoziemiec. Szefowie myślą często, że pracownikowi tak bardzo zależy na pracy, bo przecież przemierza setki czy tysiące kilometrów i godzi się zapomnieć o posiadanym wykształceniu. To może dawać okazję do wielu upokorzeń, które oprócz codziennych przykrości, prowokują często pytania: czy warto było się uczyć, studiować, czy warto było się tyle trudzić, skoro teraz nie można zdobytej wiedzy praktycznie wykorzystać? Owa dysproporcja wzbudza również bardzo ambiwalentne uczucia, od wymuszonej jakiejś formy uniżenia do poczucia frustracji, która przeradza się albo w złość, albo w postawę wycofania, uległości (jakoś muszę przetrwać).

Z doświadczeń wielu osób wynika, że za granicą zdarzają się także konflikty z przebywającymi na obczyźnie Polakami, co swoją drogą jest bardzo bolesne. Sytuacja osoby, która nie znajduje wsparcia wśród swoich, może być szczególnie przykra.

Wiele nieporozumień może wynikać ponadto z innego kulturowo sposobu bycia, a zwłaszcza wyrażania uczuć. Wystarczy przyjrzeć się różnicom w sposobie ekspresji, np. między Niemcami i Włochami. Bywa to niekiedy trudne w konkretnych konfliktowych sytuacjach, w których ktoś zwraca uwagę czy wyraża gniew w sposób aprobowany w jego kulturze, który niekoniecznie musi być do końca uczciwy i „ludzki”.

Pobyt za granicą wiąże się także bardzo często z przeróżnymi problemami moralnymi dotyczącymi zdrady, nadużywania środków toksycznych czy alkoholu, które są niedojrzałymi formami odreagowywania stresu. Innymi słowy, zaliczona wcześniej do pozytywów konfrontacja i nauka radzenia sobie w trudnych sytuacjach stwarza również okazję do nadużyć, kombinatorstwa, łamania prawa, gwałcenia własnej wrażliwości moralnej. Pobyt za granicą jest więc nierzadko sytuacją, która ułatwia czy wręcz prowokuje do niemoralnych postaw.

Innym jeszcze aspektem jest potencjalne zachłyśnięcie się niekoniecznie dobrze rozumianą i dojrzale przeżywaną wolnością. Warto uzmysłowić sobie, że będąc za granicą, siłą rzeczy nasiąka się stylem, który nie zawsze jest dobry. Młodzi niekiedy nie zdają sobie sprawy, że zaczynają funkcjonować według tamtejszych zwyczajów, tak pozytywnych, jak i negatywnych. Jest to więc ważna próba dla własnej hierarchii wartości. Dobrze jest, gdy w jakimś wymiarze struktura wartości jest elastyczna, co nie musi oznaczać od razu postawy laksystycznej, ale świadczy o tym, że pewne rzeczy mogą ulegać przewartościowaniu i trzeba je odkryć na nowo lub z nich po prostu zrezygnować.

Choć może wydawać się to truizmem, to przed wyjazdem warto pomóc młodym odpowiedzieć sobie na pytanie, co zyskuję i co tracę, i to nie tylko w sensie materialnym (czy mi się opłaca), ale także w sensie moralnym, w wymiarze wartości. Decyzja o wyjeździe może rodzić konflikty wyborów, w co inwestować, gdzie budować swoją przyszłość; to także konflikt między być i mieć. Bardzo ważne jest, że wiele z tych konfliktów przeżywa się nie do końca świadomie, co może przejawiać się w jakimś niepokoju, napięciu, a czasem poczuciu pustki i bezsensu. Są to często bardzo głębokie konflikty moralne, którym towarzyszy świadomość dużego ryzyka, podejmowania ważnych życiowo decyzji. A to, że w dyskusjach, na forach internetowych czy w artykułach dotyczących emigracji koncentruje się zwykle na kwestiach zewnętrznych, materialno-organizacyjnych, świadczy tylko o mniej czy bardziej świadomej chęci ucieczki przed trudniejszymi pytaniami.

Zarówno z perspektywy psychologicznej, jak i moralnej, bardzo ważne jest zwrócenie uwagi na innych, co dotyczy zwłaszcza ludzi przygotowujących się do założenia rodziny czy tym bardziej żyjących już w stanie małżeńskim. Jest to ogromnie ważne pytanie: co doświadczenie emigracji wniesie w moją osobowość, czy ją ubogaci, czy zuboży, i – w konsekwencji – co ja wniosę w relacje i w życie innych? Jakie wartości (oprócz tych materialnych) wniosę w nową rodzinę? Jak mogą wyglądać relacje z dotychczasowymi przyjaciółmi, czy wartościowe przyjaźnie przetrwają, czy będzie do kogo wrócić?

Bywa, że wyjazd jest ucieczką przed jakąś trudną rzeczywistością, rodzinną, społeczną czy osobistą. I niestety nie zawsze jest to najlepsze rozwiązanie. Im bardziej się ucieka od niektórych problemów, tym bardziej się nawarstwiają. Choć niekiedy czasowe odseparowanie od negatywnego wpływu jakiegoś środowiska może być dobrą, ale zawsze tymczasową i doraźną formą zdystansowania się do problemu.

Ważne jest również to, że ten, kto decyduje się na powrót, nie jest w najłatwiejszej sytuacji. Nierzadko po przyjeździe do kraju pozostają tendencje do ciągłego porównywania rzeczywistości polskiej z „tamtą”. Na skutek konfrontacji między dwoma światami może rodzić się frustracja i wątpliwości, czy warto było wracać.

Niezmiernie istotny jest także wymiar religijny. Zwłaszcza osoby wierzące powinny sobie zrobić swoistą „mapę duchową”, tzn. zadać pytanie, czy w miejscu pobytu jest wspólnota chrześcijan (kościół), czy będzie można praktykować? Wbrew pozorom, jest to ogromnie istotna kwestia, również od strony psychologicznej. Bo to także pytanie, skąd będę czerpał siły do codziennego zmagania się z wyzwaniami pracy, życia.

W refleksji nad emigracją niezbędny jest realizm, szczególnie na etapie planowania. Dobrze by było, żeby młodzi z tą decyzją nie byli pozostawieni sami sobie.