facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2015 - maj
Tajemne przypadłości naszych dzieci

S. Bernadetta Rusin

strona: 26



Pod koniec katechezy, poświęconej księdzu Bosko, padło niespodziewane i dość dziwne pytanie: „Dlaczego, kiedy patrzę w lustro, widzę w nim trójkąt z okiem pośrodku?”.

Zadał je dziewięcioletni Natan i wcale nie chodziło mu o Oko Opatrzności, ale symbol Zakonu Illuminati, potężnej organizacji, która zza kulis pragnie rządzić światem, dążąc do zniszczenia rodziny, patriotyzmu i wszelkiej religii. Dziewięcioletni Janek Bosko miał zupełnie inne wizje. Nie pojawiały się w nich (jak w bajkach Disneya) ani pornograficzne, ani okultystyczne czy satanistyczne gesty i znaki. Nie było w nich przemocy i przymusu do zabijania wszystkiego, co się rusza, jak w wielu grach komputerowych, które potrafią na stałe destruktywnie zmienić osobowość młodego człowieka (C.A. Anderson i K.E. Dill 2000, s. 772-790). Mały Janek widział Jezusa i Maryję Wspomożycielkę, a ich pomoc w realizacji marzeń znacznie przerosła jego wyobrażenia. Dorosły już ks. Bosko, posługując się darem swych, niezwykle barwnych, snów i wizji, potrafił w wychowankach budzić radość życia z Bogiem i pasję zwyciężania ze złem. Nie przywiązywał do nich tak wielkiego znaczenia, jak do sakramentów czy nabożeństwa do Maryi, ale czynił z nich skuteczny środek przekazu wiedzy. W wizjach pojawia się wszystko, co jest w stanie poruszyć młodą wyobraźnię. Oto np. przyjazny słoń, który bawi się z chłopcami, ale w kościele klęka tyłem do tabernakulum, nagle przemienia się w oszalałego potwora. Atakuje on tych, którzy lekceważą wołanie Wspomożycielki i zaproszenie, by schronić się pod Jej płaszcz. Śmiertelne rany zadaje chłopcom nie tylko słoń, ale i jego sprzymierzeńcy – źli koledzy, którzy w końcu przepadają wraz ze słoniem w piekielnej czeluści. Genialny wychowawca nie poprzestawał na pouczeniu. Kończył opowiadanie indywidualnym zaproszeniem do swego pokoju. Czasem nie trzeba wiele, by pokonać „słonia”, dręczącego nasze dziecko, a pierwszym i najbardziej skutecznym lekarstwem na każdy jego lęk jest kochający i mądry ojciec. Jest on jak światło słońca w jaskini, w której się ono chroni – nie ogranicza, ale uczy odpowiedzialnej wolności. J. Osterwalder w książce „Opowiedz mi o Panu Bogu” przytacza piękną opowieść. Działo się to dawno temu, wówczas, gdy ludzie znali tylko jedno określenie Boga, właśnie słowo „Bóg”. Umówili się więc na wspólne spotkanie, na którym nadadzą imię Panu Bogu. Kolejno przedstawiano różne propozycje. Bóg powinien nosić imię „Słońce” – mówili jedni – gdyż daje światło i ciepło, odpędza noc. Inni twierdzili, że Boga trzeba nazwać „Wodą”, bo daje życie. Chciano też nazwać Boga „Ziemią”, bo nas karmi i nosi w Swoich dłoniach, albo „Wiatrem”, gdyż pozwala statkom wędrować po morzach, czy też „Powietrzem”, bo oddychamy nim w każdej chwili. Pośród zebranych znajdował się człowiek, który nie odzywał się ani słowem. Milczał. Na ręku trzymał małe, śpiące dziecko i kołysał je łagodnie. Nagle zebrani dostrzegli go i umilkli. Ktoś cicho powiedział: To jest najpiękniejsze imię, jakie można nadać Bogu: „Ojciec”. Bóg to nasz Ojciec. Znajdujemy w Nim schronienie przed każdym lękiem – tak jak w ramionach taty. To pierwsza instancja w dziele wychowania. Nie ma przed nią pierwszeństwa ani państwo, ani szkoła, ani żadna instytucja. Czteroletni Kubuś oglądał bajkę na TVP abc. Gdy na ekranie pojawił się groźny i podstępny wilk, przerażony chłopczyk wtulił się w ramiona taty. „Boję się! Boję się!” – zawołał. Ojciec wyłączył telewizor, długo rozmawiał ze swoim synkiem i zaaranżował wspólną zabawę. Czas poznać i – z Bożą pomocą – stawić czoło tajemnym lękom i przypadłościom naszych dzieci, jeśli nie chcemy dopuścić do tego, by to pokolenie wychowało dla siebie Illuminati.