facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2015 - maj
W czym pomaga Matka Boża

Ks. dr hab. Janusz Królikowski

strona: 14



Z księdzem Januszem Królikowskim, profesorem Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, rozmawia Grażyna Starzak.

W książce Bogurodzica Dziewica pisze Ksiądz Profesor, cytując francuskiego uczonego Yves'a Congara, że „teolog, który może pisać o Maryi, jest teologiem szczęśliwym”. – Każdy człowiek potrzebuje potwierdzenia tego, co robi. Szuka jakiejś afirmacji swoich dążeń i uznania sensowności swoich poczynań. Teologia jest w stanie uczynić człowieka szczęśliwym, bo jest to nauka, w której nieustannie dotyka się kwestii sensu, wolności i mądrości. Są to sprawy o kluczowym znaczeniu dla człowieka, ponieważ odpowiadają na jego podstawowe pytania, a tym samym ukierunkowują ludzkie życie. I tutaj dochodzimy do osoby Maryi Bogurodzicy. Ona jest niejako osobowym i żywym potwierdzeniem, że to, o czym mówimy w teologii, nie jest tylko jakąś wzniosłą teorią, ale faktem. To wszystko, co odkrywa teologia w odniesieniu do Boga i pokazuje jako znaczące dla człowieka, w Maryi ma swoją konkretną realizację. Za kard. Leo Scheffczykiem, wielkim niemieckim teologiem, lubię widzieć w Maryi concretissimum christianum, czyli to, co najbardziej konkretne w chrześcijaństwie. Ona jest także konkretyzacją teologii. W Niej konkretyzuje się tajemnica stworzenia takiego, jakie wyszło z rąk Boga, tajemnica zbawienia oraz tajemnica wypełnienia eschatologicznego. Patrząc na Maryję widzę konkretnie, że to, co Bóg do mnie mówi, w Niej już się zrealizowało, a więc Jego obietnica jest w najwyższym stopniu realna i to mnie raduje.

W 1974 r. Paweł VI wydaje adhortację poświęconą odnowie kultu maryjnego. Według wielu „Marialis cultus” jest najważniejszym dokumentem Urzędu Nauczycielskiego Kościoła dotyczącym pobożności maryjnej. W tym dokumencie papież podaje zasady odnowy tego kultu.
– Dokument jest bardzo złożony, więc domaga się osobnej i uważnej lektury. Same zasady mogą brzmieć nieco abstrakcyjnie, jeśli się ich nie omówi. Myślę, że można jego przesłanie ująć następująco. Maryja Dziewica pozostaje w najgłębszym związku wiary z Trójcą Przenajświętszą, Ojcem, Synem i Duchem Świętym, który wyraziła w tajemnicy wcielenia Słowa, a w ten sposób ukazuje Kościołowi i każdemu poszczególnemu wierzącemu, czym, kim on jest i jaka jest jego misja. W tym syntetycznym stwierdzeniu streszczają się wszystkie zasady, o których pisze Paweł VI. Wierzący jest wezwany do odkrywania i przeżywania tajemnicy maryjnej w takiej właśnie perspektywie, a może to czynić za pośrednictwem liturgii oraz modlitwy „Anioł Pański” i różańca, uprzywilejowanych modlitw maryjnych.

Które z zasad sformułowanych przez Pawła VI są, w opinii Księdza Profesora, najbardziej istotne obecnie? Biorąc pod uwagę dzisiejszą sytuację Kościoła i chrześcijan na świecie?
– Wydaje mi się, że dzisiaj należy zwrócić szczególną uwagę na to, co Paweł VI nazywa zasadą antropologiczną. Najbardziej krytycznym momentem dzisiejszej kultury jest w gruncie rzeczy człowiek, a konsekwencją kryzysu antropologii jest kryzys etyczny. Najlepiej dowodzi tego fakt, że nie ma już dzisiaj jednej, ogólnie przyjmowanej wizji człowieka. Z tego powodu rozpada się człowiek w swojej tożsamości i w swojej właściwej misji, rozpada się rodzina, będąca pierwszym sposobem realizacji ludzkiej tożsamości i ludzkiej misji w świecie. Zachwianiu ulegają relacje społeczne, a tym samym tracą znaczenie wszelkiego rodzaju wspólnoty – od sąsiedzkiej po narodową i państwową. Sądzę, że problem ma wymiary globalne. Maryja w tym kontekście jawi się jako najpiękniejszy obraz prawdziwego człowieka i jego relacji. Jest to oczywiście obraz budowany w relacji do Boga i do wspólnoty Kościoła, ale właśnie dlatego jest to obraz najbardziej autentyczny, mający także znaczenie „świeckie”.

W czasie obrad Synodu Biskupów w 2008 r. bardzo wyraźnie podkreślono rolę, jaką w przekazywaniu ludzkości Słowa Bożego odegrała i odgrywa nadal Najświętsza Maryja Panna. Podejrzewam, że mało kto spośród nawet najbardziej gorliwych katolików zdaje sobie z tego sprawę….
– Niestety, nawet w Kościele katolickim, w wyniku nieodpowiedzialnych wypowiedzi teologicznych, pojawiło się rozpowszechnione przekonanie, że maryjności trzeba się wstydzić. Z tej racji mało zwraca się uwagę na maryjny wymiar wiary i działania w Kościele. Jakże wymowna jest wiara Maryi w relacji do wiecznego Słowa Bożego i słów Bożych wypowiedzianych przez Boga do człowieka! Maryja słuchająca i przyjmująca Słowo, słowa, jest obrazem tego, co najbardziej pierwotne w chrześcijaństwie. Jako taka powinna być zawsze w centrum.

W maju zwykle gromadzimy się w świątyniach oraz przy przydrożnych krzyżach i kapliczkach, aby śpiewem Litanii Loretańskiej uczcić Najświętszą Maryję Pannę. Odmawiając po litanii modlitwę „Pod Twoją obronę”, nazywamy Ją „naszą Pośredniczką”. Co oznacza tytuł „Pośredniczka”.
– Najprościej możemy powiedzieć, że w pośrednictwie chodzi o uzyskanie za wstawiennictwem Maryi pomocy od samego Boga. Doświadczeniem chrześcijańskim, które zdecydowało o szybkim rozwoju pośrednictwa, było odkrycie, że każdego chrześcijanina łączy z Maryją wspólnota losu, szczególnie w jego bolesnym wymiarze. Ta, która doświadczyła tej wspólnoty trzymając w ramionach martwe ciało Syna, a więc przeżywając szczyt bólu, którego może doświadczyć matka, jest w stanie jak nikt inny rozumieć ludzkie potrzeby, bóle, strapienia, niedostatki. Można Jej zawsze powierzać każdą sprawę. Niebagatelna we wstawiennictwie jest także kwestia pokory proszącego. Zdając sobie sprawę ze swojej małości powodowanej grzechem, chrześcijanin, zwracając się do Boga, szuka u Maryi i świętych niejako wzmocnienia swojej prośby. W tytule „Pośredniczki” splatają się wszystkie te wątki teologiczno-antropologiczne. Pośrednictwo ma przede wszystkim uzasadnienie biblijne. Wierzący, począwszy od Abrahama modlącego się za Sodomę, doświadczają, że będąc wspólnotą mogą i powinni także w modlitwie wstawiać się za siebie. Jako chrześcijanie wierzymy, że ta wspólnota sięga poza ziemskie doświadczenia i rozciąga się na zbawionych w niebie. Liturgia Kościoła przypomina nam, że „bratnia modlitwa zbawionych nas wspomaga, abyśmy osiągnęli pełnię zbawienia”. W centrum tej bratniej modlitwy jest wstawiająca się z nami i za nami Maryja Dziewica.

Na koniec zapytam Księdza Profesora w imieniu Czytelników miesięcznika „Don Bosco” o znaczenie pobożności maryjnej dla współczesnego rodzica i wychowawcy?
– Myślę, że rodzicom warto przypomnieć tytuł maryjny, który św. Jan Paweł II wprowadził do Litanii Loretańskiej, a mianowicie „Królowo rodziny”. W Polsce przyjęto go, niestety, w wersji „Królowo rodzin”, czego nie potrafię wyjaśnić. Wskazuje on na potrzebę usytuowania życia rodzinnego w odniesieniu do Maryi. W naszych czasach dobrze byłoby podkreślać, że życie rodzinne, wpisane w dzieje zbawienia, nie jest jakąś, jedną z wielu, „opcją” w życiu ludzkim, ale jest właściwym i uprzywilejowanym miejscem realizacji pełnego człowieczeństwa. Życia małżeńskiego i rodzinnego nie należy się wstydzić, ale należy je pielęgnować i zdecydowanie bronić, bo należy ono do tajemnicy zbawienia. Nie ma większej nobilitacji dla życia małżeńskiego i rodzinnego. Z tej racji jest to także piękna droga świętości. Jeśli chodzi o wychowawców, to warto zwrócić uwagę, że w perspektywie biblijnej w ogóle i maryjnej w szczególności, wychowanie to relacja. To nie funkcja! Funkcje nie wystarczą, choć na to dzisiaj zwraca się uporczywie uwagę. W wychowaniu trzeba koniecznie powrócić do relacji, bo bez niej po prostu nie ma wychowania.