facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2010 - czerwiec
ZDROWA MEDYCYNA - BIOETYKA. Zło etyczne antykoncepcji

ks. Paweł Bortkiewicz TChr

strona: 20



Słowo „antykoncepcja” ma bardzo proste i oczywiste znaczenie. Jego źródłosłów sięga łacińskiego słowa conceptio, conceptionis, które znaczy poczęcie. Antykoncepcja jest zatem wyrazem sprzeciwu wobec poczęcia.

Pojęciem „antykoncepcja” określamy dzisiaj postawę antykoncepcyjną, działania antykoncepcyjne oraz środki antykoncepcyjne. Mimo tej pozornej jednoznaczności, w praktyce bywa tak, że również środki wczesnoporonne (abortywne) są zaliczane do środków antykoncepcyjnych.

Od wieków stosowano metody mające skutecznie zapobiec ciąży. Wydarzeniem symbolicznym i milowym w dziejach antykoncepcji jest jednak data 9 maja 1960 r., kiedy to amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) dopuściła do użytku pierwszy doustny środek antykoncepcyjny. Początkowo dawkowany był wyłącznie mężatkom, które urodziły już kilkoro dzieci, współcześnie pigułkę stosuje regularnie ponad 80 mln kobiet, głównie w Europie i Stanach Zjednoczonych. Dyskusja nad etycznym aspektem stosowania antykoncepcji prowadzi do encykliki Pawła VI Humanae vitae z 1968 r. i jest jedną z najtrudniejszych współczesnych kwestii etycznych.

Oczywiście, w dyskusji podejmuje się niejednokrotnie aspekty medyczne, sięga się do argumentacji teologicznej (w niej istotne jest to, że antykoncepcja jest działaniem hamującym akt stwórczy Boga), jednak to płaszczyzna etyczna wydaje się tutaj szczególnie ważna.

Problemem zasadniczym w ocenie antykoncepcji jest stosunek człowieka do natury. Bardzo często ci, którzy uznają antykoncepcję za działanie etycznie dobre lub neutralne, stawiają mniej więcej taki argument: przecież domeną człowieka jest to, by czynić sobie ziemię poddaną, by przekształcać naturę, by dominować nad nią, dlaczego zatem ten sposób jest zły? Czy rezygnacja z antykoncepcji i uzależnienie się od determinizmów rządzących naszym ciałem jest faktycznie dobrem? Jest czymś, co potwierdza naszą wolność?

Otóż problemem zasadniczym jest tutaj pewna szersza perspektywa. Dotyczy ona nie tyle samych metod i technik antykoncepcyjnych, co samej wizji małżeństwa. To właśnie konsekwentne przyjęcie tej wizji oznacza sprzeciw wobec takich technik.

Istotą małżeństwa jest wzajemna, osobowa miłość. Za tym bardzo ogólnym stwierdzeniem kryją się konkrety. Miłość małżeńska oznacza bowiem, że małżonkowie wzajemnie świadczą sobie pewne dary czy też usługi, znoszą swoje wady i odmienności, pomagają sobie wzajemnie, starają się zbudować wspólnotę. To wszystko jest ilustracją i konkretyzacją miłości małżeńskiej, ale zarazem miłość małżeńska do tego wszystkiego się nie sprowadza, jest czymś daleko większym. Właściwym sensem miłości małżeńskiej jest wzajemne obdarowywanie się sobą samym, wzajemne oddawanie się sobie dwóch ludzkich osób. W ten sposób bardzo konkretnie i wymownie spełnia się prawda o człowieku, który spełnia się nie inaczej jak poprzez bezinteresowny dar z siebie samego.

Cóż jednak znaczy oddawać kochanej osobie samego siebie? Pojęcie daru ma w sobie pewne charakterystyczne elementy – cechy. Autentyczny dar winien być: wolny, darmowy, bezinteresowny i nieodwołalny. Brak jakiejkolwiek z tych cech sprawia, że dar przestaje być darem, a staje się na przykład okupem czy pożyczką. Istotne jest zarazem to, by dar, który jeden człowiek składa drugiej kochanej osobie, był rzeczywiście cenny przynajmniej na tyle, na ile składającego stać. To zaś oznacza, że składając ten dar z siebie, człowiek powinien, jest zobowiązany, pozbywać się swojej małości, zarazem nie zaniedbując dobra, jakie może czynić. Jest także zobowiązany do tego, by odzyskiwać swoją wewnętrzną wolność, uwolnić swoje wyższe dynamizmy spod władzy namiętności, nauczyć się panowania nad sobą.

Konkretyzacją tego daru staje się zjednoczenie cielesne, które w takiej perspektywie powinno być wyrazem tej integralnej, całoosobowej miłości małżonków. Sprzeciw wobec stosowania technik antykoncepcyjnych jest w gruncie rzeczy obroną integralności miłości małżeńskiej.

Warto jednocześnie zauważyć, że w niektórych małżeństwach stosowanie technik antykoncepcyjnych przyczynia się do głębokiej degradacji miłości małżeńskiej. Wyrazem tego jest sytuacja, w której zbliżenie małżeńskie przestaje być nawet wyrazem miłości cząstkowej. Na ten problem zwracała uwagę słynna encyklika Pawła VI Humanae vitae: „Należy również obawiać się tego, że mężczyźni, przyzwyczaiwszy się do stosowania praktyk antykoncepcyjnych, zatracą szacunek dla kobiet i lekceważąc ich psychofizyczną równowagę, sprowadzą je do roli narzędzia, służącego zaspokajaniu swojej egoistycznej żądzy, a w konsekwencji przestaną je uważać za godne szacunku i miłości towarzyszki życia”.

W tym samym, głośnym i wciąż dyskutowanym dokumencie, pojawia się takie oto zdanie: „Człowiek nie posiada nieograniczonej władzy nad swoim ciałem. Tak samo, i to w zgoła szczególniejszy sposób, nie ma on jej nad zdolnością rozrodczą, ponieważ z natury swojej odnosi się ona do przekazywania życia ludzkiego, którego początkiem jest sam Bóg”. Oczywiście, zdanie to odwołuje się ostatecznie do wiary w Boga Stwórcę. Ale z punktu widzenia wyłącznie racjonalnego można, uciąć to stwierdzenie kilka słów wcześniej: „Człowiek nie posiada nieograniczonej władzy nad zdolnością rozrodczą”. Także dlatego, że ewentualne zdobycie tej władzy byłoby uprzedmiotowieniem człowieka, a to koliduje przecież z faktem szczególnej godności każdej osoby ludzkiej. To właśnie wymóg godności domaga się obowiązku szczególnego szacunku dla natury ludzkiej płciowości.

Niekiedy tłumaczy się zasadność stosowania antykoncepcji wyborem mniejszego zła. Argumentacja sprowadza się w tym przypadku do stwierdzenia typu: czy stanowczy sprzeciw wobec środków antykoncepcyjnych nie przyczynia się do zwiększania zamachów na życie dzieci nienarodzonych? Inaczej ujmując, stawia się tezę, że antykoncepcja przyczynia się do zmniejszenia liczby aborcji.

Takiemu rozumowaniu przeczą fakty. Okazuje się bowiem, że najgłośniejsze żądania legalizacji aborcji pojawiały się zawsze wówczas, gdy dokonywała się w sposób szczytowy moralna akceptacja środków antykoncepcyjnych w danym społeczeństwie. Zresztą, takie zjawisko nie może dziwić, przeciwnie, odsłania pewną logikę i konsekwencję. Jeżeli bowiem ktoś uznaje, że zbliżenie małżeńskie wolno, a nawet należy odizolować od samej nawet możliwości poczęcia nowego życia, to na pojawienie się dziecka musi zareagować zdumieniem. Zdumienie z kolei ustępuje agresji: przecież to dziecko pojawiło się w jakimś sensie „bezprawnie” (nie miało i nie ma prawa się pojawić). Konsekwencją tego stanu rzeczy jest decyzja – należy je więc usunąć. Można powiedzieć, że mentalność antynatalistyczna (przeciwna poczęciu życia) tworzy mentalność aborcyjną.