facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2009 - luty
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ

mama Ania

strona: 22



Wyprzedaż! Hura! W końcu coś dla ciała! W końcu matce też się należy! Dobra, wiem, bez entuzjazmu. Męża trzeba ciągnąć, bo ktoś musi płacić. A jeśli zabieram Tomka, to potomków również. Coś za coś – jeśli zostawię ich w domu, sama będę płacić, więc ryzykuję. Trzeba się tylko odpowiednio nastawić psychicznie i przygotować na każdą ewentualność. Zakładam zatem, że Olkowi ze trzy razy zachce się siusiu, Seweryn będzie bez przerwy głodny, a Tomasz zapragnie nabyć model okrętu Bismarck, który później położy na szafie do bliżej nieokreślonej chwili, kiedy będzie miał czas go skleić. Nic to. Stawiam ich w rzędzie i daję wykład:
– Olgierd, proszę zrobić siusiu przed wyjściem. Seweryn – bez nerwów, mama zabiera coś do jedzenia. Tomuś, tylko proszę cię, na modele do sklejania się nie zgadzam, wybierzesz sobie jakąś koszulę, bo jest ci potrzebna nowa.
Głęboki oddech i startujemy. W pierwszym sklepie podłoga śliska. Zanim zdążę zanotować ten fakt, dzieciaki dają popis lepszy niż w „Tańcu na lodzie”. Obywa się jednak bez strat w ludziach i kościach. Nie wpisują nas też na tablicę: „Tych klientów nie obsługujemy”.
Sklep drugi całe szczęście jest wyposażony w kino dla dzieci. Mam mnóstwo czasu na przymiarki i wybór. Kiedy w końcu zaopatrzona w prześliczną spódnicę odnajduję rodzinę, Tomek stawia opór:
– Idź sobie jeszcze coś poszukaj, za 15 minut skończy się bajka, to dopiero wyjdziemy!
W trzecim sklepie wieszaki zawieszone są bardzo wysoko. Powoduje to rozbawienie personelu, który słyszy tylko nawoływanie na cztery głosy: – Olek! Mama! Seweryn! Tata! Zupełnie jak na grzybach w lesie. W porę dobiegam do Olka z chusteczką, bo widzę, że zamierza wydmuchać nos w coś, co po prostu jest najbliżej. Coś błyszczącego, ozdobionego koralikami i za kosmiczne pieniądze. Ups, bylibyśmy w tym sklepie spaleni.
Opuszczamy centrum handlowe w pełni zaopatrzeni. Nikt nie chciał siku, nikt nie wolał o jedzenie... Mam takie niejasne przeczucie, że to jakaś zmowa, żeby postawić mnie w stan zupełnego osłupienia.
I udało się!