facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2019 - kwiecień
O gotowaniu zupy bez soli

ks. Marek Chmielewski sdb

strona: 26




PODCZAS SPOTKANIA duszpasterzy włoskich na misjach w Niemczech zaproponowano temat: „Chrześcijanin: sól i światło współczesnego świata”.

Rozważanie osnute na kanwie słów Jezusa: „Wy jesteście solą ziemi” (Mt, 5,13) zaprezentował emerytowany ksiądz robotnik, wieloletni duszpasterz emigracji. Na wstępie zaznaczył, że wybór motta pochodzi od Konferencji Episkopatu Niemiec, która właśnie stawia sobie pytanie o to, jak Kościół może dziś służyć tworzeniu spójności społeczeństwa wielokulturowego. Trafił w dziesiątkę. Każdy z uczestników spotkania żyje przecież na pograniczu kultur. Pomiędzy sobą żartujemy, mówiąc: „mieszkam w Niemczech, ale żyję we Włoszech”. Jeśli do tego dołoży się wszechobecnych tu emigrantów i mentalność miejscowych kształtowaną na zasadach multikulti, to pytanie o to, co wierzący mają do zaproponowania, nabiera specjalnego ciężaru gatunkowego. Zapowiadało się dobrze. Temat gorący i prelegent, który jako kapłan pracował w fabryce.
A jak było? Prelegent świetnie poruszał się w tematyce biblijnej i w nauczaniu społecznym Kościoła. To mogło się podobać. Mnie zaskoczyły wnioski: Kościół jest solą ziemi. Wielokulturowy i pluralistyczny świat doświadczy jej smaku, jeśli katolicy będą się modlić, wychowywać i czynić miłosierdzie. To nasz udział w budowaniu spójności społecznej. Obecni zabili brawo.
Wtedy z sali padło pytanie: czy to naprawdę wystarczy, aby być solą ziemi i tak budować spójne społeczeństwo? Pionier studiów nad spójnością społeczną, Emil Durkheim, u początku XX w. zwracał uwagę, że z historycznego punktu widzenia religia jest i pozostaje pierwszym czynnikiem spójności społecznej, solidarności, komunii. Po niej przychodzi praca. „Wy jesteście solą ziemi…” – podpowiada Ewangelia. A jeśli społeczeństwo odżegnuje się od religii? Jeśli ją wyrzuca ze sfery publicznej? Jeśli uparcie stawia się tezę, że „można ugotować zupę bez soli”? Że bez soli można „konserwować produkty”? Że bez soli „też smakuje”?
Czy wtedy też powstaje spójność społeczna? Komunia, solidarność? Czy społeczność to suma produktów włożonych do garnka, w którym gotuje się zupa? Tak! Można nie dodać soli. Wyjdzie jakaś suma. A może spójność to raczej synteza, która wynika z połączenia, przenikania, z komunii? Sól ma w takiej syntezie swą niezbywalną rolę!
Czy bycie solą ziemi polega tylko na modlitwie, wychowaniu i miłosierdziu? Na spotkaniu mówiono, że tak. „Mamy być solą, a nie całą ziemią! Mniejszością, która daje smak!”. A jeśli świat chce gotować zupę bez soli? Czy wtedy też wystarczy? Czy bycie solą ziemi nie polega też na tym, aby jasno i mocno dopominać się o „miejsce soli w przepisie na zupę”, na społeczeństwo? Czy bycie solą ziemi nie polega na byciu apologetą?
Tu, gdzie teraz żyję, mało kto stawia sobie takie pytania. Poprawność polityczna skutecznie zagłusza wszystko. Kiedy je postawiłem na spotkaniu, postraszono mnie populizmem i nacjonalizmem. Ks. Bosko miał odwagę spierać się o miejsce „soli w zupie”. Według niego w społeczeństwie musi być religia. Bo tam, gdzie ona jest, jest moralność, a za nią przychodzi porządek społeczny. Społeczność wg niego budują „uczciwi obywatele”, którzy są takimi, bo wierzą, są jednocześnie „dobrymi chrześcijanami”. Bez religii nie ma „bojaźni Bożej”, czyli obawy o to, że Boga mógłby zastąpić bożek, a to doprowadziłoby do zachwiania hierarchii wartości i nieporządku społecznego. Z tych racji ks. Bosko nie tylko modli się, wychowuje młodych, czyni miłosierdzie, ale broni wiary i ją propaguje. W kazaniach, publikacjach, w listach, w rozmowach z politykami. On wie, że nie wystarczy dać chłopcom chleb i zawód. Oni muszą kierować się wiarą. Bez soli nie ma porządnej zupy. Bez soli nie kształtuje się ludzi na miarę „soli ziemi”! Tylko, jak o tym przekonać współczesnych? Także duszpasterzy. 