facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2017 - wrzesień
Listy chwytające za serce

Ks. Piotr Lorek sdb

strona: 25



SĄ TAKIE CHWILE W NASZYM ŻYCIU, WOBEC KTÓRYCH NIE MOŻNA PRZEJŚĆ BEZ REFLEKSJI I

Dla mnie jednym z takich momentów był prezent, który otrzymałem od młodzieży przy okazji zmiany placówki. Wręczyli mi drewnianą skrzyneczkę, a w niej listy, które odręcznie napisali. Ponad siedemdziesiąt bardzo osobistych wyznań. Czytałem je powoli, po kilka dziennie. Wśród nich wiele oryginalnych, wesołych oraz niezwykle wzruszających słów, myśli i uczuć przelanych na papier. Były i takie, które wycisnęły łzy. Do niektórych z nich wracałem ponownie, tak były piękne i niesamowite. Młodzież, która zwyczajnie dziś nie pisze listów, pokazała głębię swego wnętrza. Te listy dotknęły serca i są dla mnie bezcennym skarbem. Dowiedziałem się z ich treści, jak młodzi odbierają salezjańską pracę i jak postrzegają osobę dorosłą, która jest gdzieś obok. Przekonałem się, że pamiętają bardzo dużo, zwłaszcza drobne gesty, które były wyrazem troski i przyjaźni. Przypomnieli mi sytuacje, których już nie pamiętam, słowa, które powiedziałem, spowiedzi, które coś zmieniły, rozmowy otwierające na coś nowego i pięknego. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto dla nich się trudzić i że nasze wysiłki mają sens. Z listów można bardzo dużo się dowiedzieć o człowieku. W końcu to moment, w którym to, co skrywamy wewnątrz, wyjawiamy światu, przelewając na papier. Widać pomyłki, drżenie rąk, drobne potknięcia. Mają swoją ogromną wartość wychowawczą i komunikacyjną. Wiedział o tym ks. Bosko i sam tę formę praktykował. Najbardziej znanym listem, który napisał do salezjanów i młodzieży, był List z Rzymu, w którym z odległości daje wskazania, jak przywrócić w oratorium dawną atmosferę. Jest to klasyczny tekst mówiący o asystencji, relacjach i wspólnocie wychowawczo-duszpasterskiej. Ile w słowach ks. Bosko troski, szczerych uczuć, oddania i wielkiej wiary. Z tego listu bije miłość i prawdziwe serce kapłana wychowawcy. Mimo iż był daleko, to mógł dzięki temu formować salezjanów i młodych. Ten list oddziaływał i dalej działa w umysłach tych, którzy go czytają. Wielką prawdę o człowieku i głębię osobowości ukazują listy Błogosławionych Oratorianów z Poznania. Przez okres więzienia był to jedyny sposób na kontakt z najbliższymi. Niektóre musieli pisać po niemiecku, bo były przez okupanta przeglądane. Część z tych wiadomości to krótkie grypsy, które udało się przemycić w rzeczach wysyłanych do domu. Najbardziej przemawiają listy spod gilotyny. Są najmocniejsze, przejmujące i chwytają za serce. Bo przecież stanowią swoisty testament, pisany ze świadomością, że to ostatnia rzecz, która tu na ziemi po nas zostanie. Zapisane w więziennej celi słowa pokazują, co myśleli, czuli i jak przeżywali ostatnią godzinę na tej ziemi. Odsłaniają jednak dużo więcej, bo są efektem gruntownych przemyśleń i wewnętrznej pracy, którą wykonali podczas dwuletnich rekolekcji w niewoli. Widać przemianę beztroskich chłopców z Wronieckiej w prawdziwych mężczyzn i wojowników Pana, którzy, zderzając się z najtrudniejszymi próbami, zachowali się jak trzeba. Przelali na papier głębię ducha, ogromny spokój, siłę wiary i wdzięczność. Ich słowa tchną nadzieją. Nie są tkliwym rozczulaniem nad sobą czy kazaniami pełnym patosu, ale prostym świadectwem wielkiego serca i dojrzałości. Przez nie stają się nam bliscy. Zostawili nam kawałek siebie, coś niezwykle osobistego i cennego. Serdeczność i przyjaźń, które biją z tych tekstów skierowanych do najbliższych, stają się naszym udziałem. Dlatego warto napisać komuś list. Zwyczajnie usiąść, wziąć kartkę, pozbierać myśli, uczucia i przelać je na papier. To kosztuje trochę więcej czasu niż sweetfocia, SMS czy zdjęcie ze Snapchata. Ale pewnie zostanie w pamięci dłużej i opowie więcej. A otrzymanie takiego prezentu to nie lada przeżycie. Bo listy napisane od serca przeważnie chwytają za serce.

ZATRZYMANIA SIĘ. Z LISTÓW MOŻNA BARDZO DUŻO SIĘ DOWIEDZIEĆ O CZŁOWIEKU.