facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2011 - listopad
SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Odwaga logowania

ks. Marek T. Chmielewski SDB

strona: 11



Reakcja księdza Bosko na rzeczywistość paralelną do realnej nie kończyła się na odważnym w niej „zalogowaniu”. Gdy już tam trafił, zabierał młodych ze sobą z powrotem.

Młodzież ma swoje strachy. Powodów nie brakuje, zwłaszcza w świecie tak skomplikowanym, jak dzisiejszy. Rodzina wystawiona na ciągłe próby, autorytety wylansowane przez media, ale bez recepty na życie, zachowania świętokradcze w majestacie prawa nazywane sztuką, brak wierności obietnicom, programom politycznym i zwyczajnie ludziom, zamazane horyzonty przyszłości, żadnej pewności. Długo by mnożyć. Nic dziwnego, że z obawy przed takim światem młodzi ludzie uciekają tam, gdzie takich przeszkód nie ma, gdzie tak wiele od nich zależy, można od razu stać się partnerem i nawiązywać kontakty bez zbytnich konwenansów. To może być Internet, ale też ekstremalne sporty, języki, sztuki walki, taniec, ale też alkohol i narkotyki. Tworzą małe, zatomizowane grupki. To daje im poczucie bezpieczeństwa. Są u siebie, pośród podobnych do nich, poruszają się zgrabnie, bez bólu i konieczności zmagania się z wyrastającymi przed nimi murami. Najwyżej powiedzą, że muru po prostu nie ma. Lokują tam czas, myśli, najlepsze pomysły, uczucia i pieniądze. Specjaliści mówią, że to rzeczywistość wirtualna, paralelna do realnej. Tymczasem dla młodych jakże prawdziwa. Przeciętny dorosły nie ma o tym wszystkim pojęcia. Większość z nich nigdy tam nie wejdzie. Po prostu nie wie jak.

Chłopcy księdza Bosko nie zaszywali się w wirtualnych zakamarkach. Co nie znaczy, że w tamtych czasach nie było przestrzeni, w które młodzi uciekali, nie radząc sobie z otaczającą ich rzeczywistością. Pierwszą z nich była ulica. Wygnani na nią przez biedę młodzi ludzie tworzyli swój świat, który rządził się swoimi prawami. Społeczeństwo bało się go, widząc w nim tylko zagrożenie. Jego „obywatele” znajdywali w nim szansę na przeżycie. Gdy trafiali do więzienia, aby sobie poradzić, wkraczali w krąg drugiego życia, niedostępnego dla strażników i pozostałych więźniów. To była kolejna przestrzeń ucieczki młodych od realiów życia, z którą spotykał się ksiądz Bosko. Inną stanowiły grupy młodocianych chuliganów – do takiej należał np. Michał Magone – lub prawdziwe gangi młodzieżowe nazywane cocche, których przynajmniej kilka działało w okolicach Valdocco.

Ksiądz Bosko doskonale wiedział, że pomimo pewnej niedostępności tych paralelnych światów, właśnie tam czeka na niego młodzież lub jak zwykł mawiać: „Bóg czeka tam na niego w młodzieży”. To wystarczyło, aby znaleźć w sobie odwagę wejścia tam za wszelką cenę. Odwagę „zalogowania” się w paralelnej rzeczywistości, powiedzielibyśmy, używając współczesnego żargonu. Reszta była tego prostą konsekwencją. Na turyńskie ulice zaprowadził go ks. Cafasso, a on sam w po części niekonwencjonalnych dla kapłana zachowaniach – szczere zainteresowanie sprawami chłopców, biegi, żarty, zabawy, gra na trąbce, rozdawanie medalików, słodyczy i jedzenia – znalazł furtkę do ich świata. Wytrychem do więzienia były otwarte serce, wierność obietnicom, owoce, słodycze i… papierosy, przynoszone skazanym. W tym świecie „zalogował” się na tyle skutecznie, że mógł bez żadnych strażników wyprowadzić na wycieczkę młodocianych więźniów z instytutu „Generala” i na wieczór odprowadził ich wszystkich pod celę.

Michała Magone ksiądz Bosko poszedł spotkać na jego terenie. Stacja kolejowa w Carmagnola, mglisty dzień, ludzie pochowani ze strachu i zimna w małej poczekalni. Tylko ksiądz Bosko, żądny spotkania z lokalnymi łobuzami, chodził po peronie. Magone spotkał go w swoim świecie i od razu zaatakował aroganckimi pytaniami. To wystarczyło. Za kilka dni Magone był już na Valdocco. Do szefów cocche ksiądz Bosko wychodził z dobrocią i był skuteczny w prowadzeniu negocjacji z policją. Przy okazji wielu młodych gangsterów wyrwał z objęć gangu.

Reakcja księdza Bosko na rzeczywistość paralelną do realnej nie kończyła się jednak na odważnym w niej „zalogowaniu”. Gdy już tam trafił, zabierał młodych ze sobą z powrotem. Po przejściu na nowo do jego świata nie zostawiał ich samych. Proponował dobre wypełnianie codziennych obowiązków, służbę potrzebującym i słabszym, radość z przyjaźni z Bogiem, z posiadania przyjaciół, ze spontanicznej zabawy i poznawania piękna świata. Dbał o to, aby się nie nudzili, aby przygotowali się do życia. Ale przede wszystkim był z nimi i towarzyszył im w radzeniu sobie z rzeczywistością.

Czy stać nas dziś na jego odwagę „logowania” i przyjęcie na siebie jej konsekwencji?