facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2007 - grudzień
OKIEM RODZIA. Wychowanie do powołania

Cecylia i Jan Rusinowie

strona: 7



Zatytułowałem naszą wypowiedź „Wychowanie do powołania”, choć wiem, że termin „wychowanie” ma szeroki zakres i rzadko odnosi się do pomocy w realizacji Bożego wezwania.

Wraz z żoną byliśmy nauczycielami. Jesteśmy rodzicami, których Bóg obdarzył czwórką dzieci. Mieliśmy dużo szczęścia – dzieci dorastały pod naszym okiem. Niemałą pomocą była babcia. Miała za sobą uniwersytet życia. Po śmierci męża sama wychowywała trójkę małych dzieci.

Nie tworzyliśmy żadnych systemów wychowawczych, wychowanie oparliśmy przede wszystkim na miłości do swoich pociech i ich miłości do nas. W domu nasza mała społeczność była rozgadana, radosna, a ta radość rodziła optymizm, którym zawsze staraliśmy się je zarażać.

Jako dyrektor szkoły powtarzałem gronu, że nie ma złych dzieci, są tylko fatalne błędy wychowawcze. Twierdziłem, że miłość wychowawcza powinna zawierać w sobie opiekuńczość, łagodność, życzliwość i sympatię. Również w domu staraliśmy się utrzymywać więź z dziećmi zbudowaną na wzajemnym szacunku, zrozumieniu i współodpowiedzialności.

Wiele uwagi poświęciliśmy wychowaniu religijnemu naszych dzieci. Uczęszczały na lekcje religii i uczestniczyły w życiu Kościoła. Dbaliśmy o to, by brały udział w różnego typu zajęciach, które rozszerzały ich horyzonty umysłowe, uczyły współżycia z grupą i samodzielności. Ponadto staraliśmy się wspólnie spędzać wolny czas, wyjeżdżać na wakacje, co umacniało bliskie relacje.

Ważny był dla nas wszechstronny rozwój osobowości naszych dzieci. Uczyliśmy je podejmowania własnych, dobrych decyzji, odróżniania dobra od zła, przygotowywaliśmy do życia zarówno społecznego, jak i religijnego. Nasze pociechy stawały się ambitne, osiągały bardzo dobre wyniki w nauce. Nieraz myślałem: „Czym sobie zasłużyliśmy na tak wspaniałe dzieci?”.

Z wiekiem każde z nich nabierało doświadczenia, odkrywało swoje nowe możliwości oraz przymierzało się do tego, co chciałoby w życiu robić. Nie negowaliśmy ich różnych projektów, lecz ukazywaliśmy im ich plusy i minusy. Nie martwiło nas to, że w miarę wzrastania zmieniały swoje plany na przyszłe życie. Uważaliśmy, że nie należy dziecku narzucać czegoś na siłę. Sam wiem z doświadczenia, że młodemu człowiekowi trudno jest przeciwstawić się komuś, kogo bardzo kocha.

Córka po zakończeniu liceum oświadczyła, że chce iść do klasztoru. Znaliśmy życie sióstr. Wiedzielismy, że różnie mogą potoczyć się losy jej powołania. Poprosiliśmy więc by zdobyła jakiś zawód. Ukończyła studium pielęgniarskie i nie zmieniła swojego zamiaru. Tak więc została salezjanką. Natomiast syn myślał o medycynie. Decyzja o wstąpieniu do seminarium od początku była jego osobistą tajemnicą. Towarzyszyliśmy mu oboje i nie opuszczaliśmy żadnej możliwości, by być blisko i wspierać go swą obecnością. Pozostała dwójka dzieci ukończyła studia wyższe.

Jeżeli chodzi o powołanie naszych dzieci, to pamiętamy słowa Chrystusa: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem” – a skoro tak, to niech się dzieje wola nieba. Czy jesteśmy zadowoleni ze swoich dzieci? Tak! Kochamy je bardzo i dalej żyjemy dla nich, dzielimy ich sukcesy i troski, prosząc Boga o opiekę nad nimi.