facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2004 - listopad
Cięty dowcip

ks. Marek Chmielewski SDB

strona: 19



Nikogo nie dziwi, że ksiądz Bosko nazywany jest „radosnym świętym”. Nie brak nawet poważnych studiów naukowych, które po dokładnych analizach wskazują na najgłębsze źródła radości świętego: przyjaźń z Bogiem, dobrze wykonane obowiązki i nieustanny kontakt z młodzieżą. Nie zawsze jednak pamięta się o tym, że ksiądz Bosko dorastał w środowisku pełnym naturalnej radości, której jednym z przejawów było proste poczucie humoru. To od piemonckich chłopów przyszły apostoł Turynu nauczył się ciętego żartu, który towarzyszył mu już od wczesnej młodości. Powszechnie znana jest odpowiedź, jakiej mały Janek udzielił swemu bratu Antoniemu, który nie chciał posyłać malca do szkoły. Antoni przekonany o swych racjach rzekł: – Ja urosłem duży i silny, choć nigdy nie widziałem książek. – A nasz osioł jest jeszcze większy i silniejszy od ciebie i też nie chodził do szkoły – brzmiała odpowiedź Janka.

W dorosłym życiu ksiądz Bosko chętnie odwoływał się do żartów. Czynił to między innymi, aby zdobyć zaufanie wychowanków. Jednemu z nich, który nie chciał się uczyć, twierdząc, że Pan Bóg dba o wróble i daje im jedzenie, choć nie pracują, odpowiedział: – Pan Bóg pozwala im także nieźle urosnąć, a nawet tuczyć się, a potem... pozwala, aby wylądowały na patelni ludzi ciężko pracujących na chleb codzienny.

Żartami bronił się przed złośliwościami. Kiedy pewnego razu został brutalnie wyzwany przez turyńskie ulicznice, które krzyczały, że tych księży to trzeba powywieszać, nie stracił rezonu, spokojnie odpowiadając: – Ow-szem, kiedy już będą mieli te same, co wy zasługi.

Dowcip pomagał mu wyjść z opresji, kiedy u drzwi oratorium stawał komornik w towarzystwie policji. – Powinien ksiądz zapłacić długi – wykrzykiwał urzędnik. – Policzyłem księdza wychowanków, pomnożyłem przez średnie czesne. Ja już wiem, jakie ksiądz ma dochody! Dochody z tych chłopców, to prawdziwy kapitał. Ksiądz Bosko niezrażony odpowiedział: – Dobrze, zawrzyjmy umowę: ja oddam panu kapitał, a pan zapłaci podatki. Komornik odszedł bez słowa.

Ciętego dowcipu nie stracił nawet na łożu śmierci. Kiedy leżąc w łóżku musiał zjeść zupę, jego sekretarz chciał uprzejmie podtrzymać mu talerz i wtedy usłyszał: – Co? Ty też chciałbyś zjeść trochę zupy? Do tego samego sekretarza wołał: – Don Viglietti, podaj mi trochę mrożonej kawy... ale żeby była gorąca!

Ksiądz Bosko umarł tak jak żył, w pokoju i pogodnie. Nazwano go radosnym świętym. Przez całe życie towarzyszył mu dobry humor i cięty dowcip. Chciał pokazać młodym, że chrześcijaństwo jest radosne. Jego radość i pogoda objawiały chłopcom tajemnicę jego wnętrza, które wypełnione było autentycznym pokojem. Jednocześnie jednak pozwalały doświadczyć błogosławionych skutków prostej i bezpośredniej pogody ducha zwyczajnych mieszkańców piemonckiej wsi.