facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2019 - lipiec/sierpień
Rodzina, wychowanie, państwo

Tomasz P. Terlikowski

strona: 29



SĄ SYTUACJE, GDY NIE WOLNO MILCZEĆ. I to nawet jeśli sprawy dzieją się daleko i bezpośrednio nas nie dotyczą.

Pięknie przypomniał o tym luterański pastor Martin Niemöller, który po wojnie napisał niesamowite słowa o zachowaniu wielu Niemców w czasie II wojny światowej i wcześniej: „Kiedy naziści przyszli po komunistów, milczałem, nie byłem komunistą. Kiedy zamknęli socjaldemokratów, milczałem, nie byłem socjaldemokratą. Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem, nie byłem związkowcem. Kiedy przyszli po Żydów, milczałem, nie byłem Żydem. Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować”. I jakoś te słowa przyszły mi do głowy, gdy przeczytałem, że rzecznik praw dziecka rozważa w Belgii ograniczenie praw rodziców dzieci wegan.

Ja sam jestem zdeklarowanym mięsożercą. Weganizm jest dla mnie nie do przejścia i nie rozumiem kompletnie stojącej za nim idei. W życiu nie skazałbym swoich dzieci na jedzenie wyłącznie warzyw i owoców, choć jako dodatek do mięsa naprawdę je lubię. W niczym nie zmienia to jednak faktu, że pomysł, by państwo narzucało rodzicom dietę, jaką mają karmić swoje dzieci, uważam za szkodliwy i skandaliczny, dowodzący głębokiej aberracji, jaka dotknęła liberalne (coraz mniej) państwa, którym wydaje się, że są właścicielami nie tylko dzieci, ale obywateli w ogóle. Wygląda to tak, jakby uznano, że dzieci, a szerzej obywatele są własnością państwa, w którym eksperci wiedzą lepiej od rodziców, a niekiedy nawet od samych ludzi, co jest dla nich dobre, a co złe. A w związku z tym mogą wymuszać pewnego rodzaju zachowania.

O czym mówię? Otóż w Belgii na wniosek rzecznika praw dziecka tamtejsza Królewska Akademia Medyczna uznała, że prawa rodziców wychowujących dzieci w weganizmie (wobec około 3 procent dzieci stosuje się taką dietę) powinny być ograniczane. Łaskawie uznano wprawdzie, że zanim przyjdą decyzje administracyjne, to trzeba rodziców pouczyć, ale potem powinien przyjść czas na ostrzejsze decyzje. „Nie zaleca się medycznie, a nawet zabrania się stosowania wobec dziecka potencjalnie destabilizującej diety, zwłaszcza w okresach szybkiego wzrostu” – oznajmili eksperci. „Narzucanie dzieciom takiej diety nie jest etyczne” – oznajmili eksperci. Opinia ta ma zaś posłużyć belgijskiemu rzecznikowi praw dziecka, który zamierza… wykorzystać ją do usuwania dzieci, wobec których stosowana jest taka dieta, spod opieki rodziców.

Nie zamierzam dyskutować z opinią na temat szkodliwości diety dla dziecka, bo się na tym nie znam, ale jeśli uznajemy, że jest ona odpowiednia dla dorosłych i jeśli wiemy, że są całe kultury, w których jest ona niemal naturalna, to powstaje pytanie, dlaczego to, co sprawdza się w jednym miejscu, ma nie sprawdzać się w innym. O wiele istotniejsze jest jednak co innego. Jeśli bowiem nawet uważamy, że dieta wegańska może być szkodliwa na pewnym etapie rozwoju dziecka, nawet jeśli sami jesteśmy jej przeciwnikami, to takiego rozwiązania trudno nie uznać za skandaliczne. Dlaczego? Otóż dowodzi ono głównie tego, że państwo uważa się za właściciela dzieci, który może decydować o wszystkich elementach ich wychowania. To bardzo niebezpieczna praktyka, która – jeśli karta się odwróci – może dotknąć dzieci mięsożerców, zwolenników uboju rytualnego itd. Jeśli państwo może ograniczać prawa wegan, to może także innych. I dlatego także wegan trzeba bronić. Przesada? Otóż nie! Przypomnijmy, że są już politycy, którzy chcą zakazać obrzezywania chłopców, bo to nieetyczne, marzy im się zakaz spożywania pewnych rodzajów pożywienia, ograniczanie praw rodziców ze względu na ich światopogląd. Oczywiście za każdym razem za takim pomysłem stoi jakiś genialny argument naukowy, zawsze postępowy i nowoczesny. Problem polega tylko na tym, że jeśli zgodzimy się na to, by to naukowcy dyktowali, jak mamy wychowywać dzieci, a państwo egzekwowało ich decyzje, to nie tylko stracimy wolność, ale też będziemy zmieniać reguły i zasady wychowania dzieci regularnie w rytm kolejnych naukowych mód. Obie te rzeczy są zabójcze zarówno dla dzieci, jak i rodziców. A w dalszej perspektywie także dla państwa. 