facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2019 - styczeń
Szepcząc o Bogu

Ángel Fernández Artime

strona: 2



My także każdego dnia, wieloma małymi i delikatnymi znakami w licznych małych i zapomnianych miejscach, głosimy Boga. Co powinienem zrobić?” – zapytał ksiądz Bosko poczciwego księdza Cafasso. „Chodź ze mną i patrz!” – odpowiedział mu przyjaciel i nauczyciel. Tak oto ksiądz Bosko spotkał ludzi młodych w więzieniu. To doświadczenie nim wstrząsnęło: „Powiedziałem sobie: Ci chłopcy powinni znaleźć na zewnątrz kogoś, kto by się nimi zaopiekował, pouczył, zaprowadził do kościoła w dni świąteczne...”. Przynosił im małe podarki, dobre słowa, pobudzał ich do zastanowienia; a oni obiecywali, że się poprawią. Pewnego razu wybuchnął płaczem. „Dlaczego ten ksiądz płacze?”–zapytał jeden z osadzonych. „Ponieważ nas kocha. Także moja matka by płakała, gdyby mnie tutaj zobaczyła”. Takie serce miał ksiądz Bosko.
Dla tego, kto nie miał rodziny, czuł się samotny na świecie, stracił kogoś, kto go kochał, kto nigdy nie zaznał miłości i zawsze czuł się odrzucony – spotkanie się z ojcowską miłością księdza Bosko, matczyną mamy Małgorzaty i braterską ze strony wspólnoty oratoryjnej oznaczało nowe życie. Chłopcy nie szukali księdza, szukali ojca, brata, przyjaciela. Obecności kogoś głęboko ludzkiego, dobrego, wspaniałomyślnego, o niewyczerpanej cierpliwości, kto byłby gotów służyć potrzebującemu, niezależnie od godziny, w której by ten przybył. Podręcznikiem pedagogiki księdza Bosko było jego życie. Wychowawcy to nie nadzorcy: „Są ojcami, braćmi i przyjaciółmi, którzy uczą myślenia, refleksji, oceny”. Kluczem do tego wszystkiego jest obecność pośród ludzi młodych. Według myśli księdza Bosko, wychowuje się poprzez kontakt osobisty będący prawie że wymianą energii. Dopóki to było możliwe, dopóty ksiądz Bosko zostawiał wszystkie inne sprawy, aby być obecny na podwórku wśród swoich chłopców. Dla niego był to po prostu sposób przeżywania Eucharystii: „Aż po moje ostatnie tchnienie, wszystko będzie dla was”. W czasie synodu, w którym uczestniczyłem, głos młodzieży nas obudził. Grzecznie nas poproszono, abyśmy z większą odwagą świadczyli swoim życiem o tym, co głosimy, i o tym, w co rzeczywiście wierzymy. Potrzeba jest dorosłych świadków oprócz ludzi Kościoła, ponieważ na świecie istnieje wielki brak ojcostwa i macierzyństwa. Nadal musimy dawać odpowiedzi, czyniąc to nie tylko w parafiach, w szkołach, w oratoriach, w ośrodkach młodzieżowych, w domach opieki dla dzieci ulicy... Ta wizja jest o wiele szersza: w tych przestrzeniach, które są mi bliskie jako salezjaninowi, można realizować prawdziwe, autentyczne, dojrzałe, zdrowe macierzyństwo i ojcostwo. Czasem wychowawca jest przyjacielem lub musi być bratem dla ludzi młodych, ale bycie prawdziwym ojcem i matką dla młodzieży jest jednym z wielkich darów, które nadal trzeba przekazywać. Jest przekazywaniem mądrości życia. Nasi młodzi powinni usłyszeć od nas, że ich kochamy i że chcemy przemierzyć drogę życia i wiary wraz z nimi. Muszą odczuć, że my nie chcemy kierować ich życiem ani narzucać im, jak mają żyć, ale –chcemy dzielić z nimi to, co mamy najlepszego: Jezusa Chrystusa, Pana. Muszą odczuć, że jesteśmy tutaj dla nich i że, jeśli na to pozwolą, jesteśmy po to, aby dzielić z nimi ich szczęście, nadzieje, radości, bóle, łzy, zagubienie, poszukiwanie sensu, powołanie, teraźniejszość i przyszłość. Jak Bóg daje poznać, że istnieje? Dziecko pyta mamę:
„Mamo, czy według ciebie Bóg istnieje?”.
„Tak”.
„A jaki jest?”.
Kobieta przyciąga dziecko do siebie. Silnie go obejmuje i mówi do niego: „Bóg jest taki”.
„Zrozumiałem” – mówi dziecko.
Ludzie młodzi muszą odczuć, że szepczemy im o Bogu. •