facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2016 - czerwiec
Sposób na dobry charakter

Dorota Niedźwiecka

strona: 14



Każdy z rodziców pragnie, by jego dziecko miało charakter. By wyrosło na prawego, budującego życie na wartościach, godnego zaufania dorosłego. Co w tym pomaga – radzą Katarzyna i Waldemar Dobrzyńscy, rodzice pięciorga dzieci i moderatorzy Akademii Familijnej.

Trenujemy nawyki

Jak? Wyznaczamy dzieciom dostosowane do wieku trzy zadania i trenujemy je wspólnie przez miesiąc, wyrabiając w ten sposób nawyk ich wykonywania. To czynności w stylu, np.: „sam odwieszam kurtkę na wieszak”, „pomagam innym w tym, co sam już umiem”, „współpracuję z rówieśnikami”. Po tym czasie dzieciom dane zachowanie wchodzi w nawyk, wykonują je z łatwością, a my rozpoczynamy trening kolejnych.

Dlaczego? Nawyki usprawnią zorganizowanie się w codziennym życiu: od dzieciństwa po dorosłość, w której mamy codziennie do załatwienia tysiące spraw w domu, w pracy itd. W taki sam 14 sposób trenujemy cnoty, czyli sprawne wybieranie tego, co dobre, niezależnie od okoliczności.

Wprowadzamy i egzekwujemy adekwatne do wieku dziecka zasady

Jak? U nas w domu istnieją przemyślane, sensowne zasady porządkujące konkretne obszary życia: np. relacji (nie kłócimy się przy stole), przestrzeni (sprzątam po sobie, rzeczy odkładam na półkę), informacji (mówię, kiedy wrócę, lub dzwonię, by powiadomić, że się spóźnię).

Dlaczego? Zasady porządkują rzeczywistość. Dają dziecku poczucie bezpieczeństwa, a w przyszłości – umiejętność adekwatnego zachowania się w każdej sytuacji. Na głębszym poziomie: uczą dziecko tego, że w świecie istnieje określony porządek, który należy zachować lub przyjąć konsekwencje jego niezachowania. Ułatwiają wyjaśnienie dziecku, dlaczego to czy tamto należy robić i odnalezienie się dziecka w świecie. Dają życiu i codziennym czynnościom sens. Otwierają na Boga: poprzez logiczne dojście do tego, że istnieje Osoba, która porządkuje tę rzeczywistość. Ułatwiają relację z Nim.

Jesteśmy jednomyślni wobec dzieci w postanowieniach

Jak? Sprawy zasadnicze w wychowaniu mamy przemyślane i ustalone. Jeśli jedno z rodziców podejmie decyzję, np. „nie oglądasz przez 3 dni telewizji”, drugie konsekwentnie tej decyzji przestrzega. Gdy dziecko przychodzi z pytaniem, czy coś może zrobić, do pana Waldemara, on często dopytuje: „Co mama na to? Pytałeś mamę? Jeśli mama się zgodziła, to ja się zgadzam w ciemno”. Istotne punkty, wspólne zdanie rodziców na dany temat, wypracowujemy podczas codziennych 10-minutowych spacerów.

Dlaczego? Dzięki temu dziecko nie próbuje rozgrywać sytuacji na swoją korzyść, nie kombinuje, by uzyskać zgodę u mamy lub u taty. Zamiast chaosu w głowie, wynikającego z pytania: „to kogo w końcu mam słuchać”, ma w niej porządek. Uczy się pewnego działania z ukierunkowaniem na cel.

Uczymy męstwa i oczekiwania

Jak? Uczymy rozróżniać dzieci, kiedy ich samopoczucie jest na tyle złe, że mogą zwolnić się z obowiązków, a kiedy – dobrze jest, by je przełamały. – Boli mnie głowa – mówi córka, odkładając zadanie domowe i kładąc się na kanapie. Mówimy wtedy najdelikatniej jak potrafimy, że da radę. Niekiedy nadmieniamy, że jako dorosła, gdy będzie pracować zawodowo czy w domu, będzie musiała takie dolegliwości przezwyciężyć. Często bywa, że zaangażowana we wspólne zajęcie zapomina o dolegliwości.

Dlaczego? Takie przezwyciężanie pragnienia wygody umożliwia dziecku coraz sprawniejsze i niezależne od okoliczności działanie. Podejmowanie działań pomimo niewygody czy też odraczanie pewnych przyjemnych czynności w czasie stanowi mocną bazę, gdy przyjdzie mu decydować w tak ważnych sprawach, jak ta, czy zaczekać ze współżyciem do ślubu lub czy podjąć naturalne planowanie rodziny. Umiejętność rezygnacji w ważnych momentach z własnych potrzeb jest konieczna – by jako dorośli potrafili w przyszłości budować szczęśliwe relacje i szczęśliwy związek.

Pozwalamy doświadczać konsekwencji

Jak? Nie wyręczamy dzieci w tym, co mogą już zrobić same. Pozwalamy, by dziecko doświadczyło, czym skutkuje podjęcie lub niepodjęcie jakiegoś wysiłku. Np., że zapomnienie o odrobieniu zadania domowego skutkuje złą ceną.

Dlaczego? W ten sposób pomagamy przejmować dziecku odpowiedzialność za swoje życie i wybory. Wyrabiamy świadomość, że to ono (a nie „zły los”, rodzice czy w przyszłości małżonek) jest odpowiedzialne za niepowodzenia wynikłe z braku działania. Kształtujemy osobę samodzielną, gotową wziąć odpowiedzialność za swoje życie i życie innych, zdolną do budowania szczęśliwego i dobrego życia.

Budujemy nasz autorytet

Jak? Autorytet nie służy temu, by stawiać się na piedestale, budować swoje dobre samopoczucie. To jest narzędzie, które ma pomagać innym w stawaniu się lepszymi. Jest oparte na dwóch ważnych elementach: wolności i prawdzie. Albo dziecko stwierdzi, że jego rodzic jest człowiekiem z charakterem i będzie go podziwiał, albo – nie sposób go do tego zmusić, gdyż to byłby terror. Rodzic nie traci autorytetu, gdy przyznaje się przed dzieckiem, że coś mu nie wyjdzie; ważne, by widziało, jak rodzic dokłada starań, by być lepszym człowiekiem.

Dlaczego? Autorytet (uznanie, poważanie) rodzica jest niezbędny, by kształtować w dziecku charakter. Gdy dziecko widzi, jakie starania rodzic podejmuje, by być lepszym – motywuje się do pracy nad sobą z równym zaangażowaniem.

Obserwujemy, słuchamy, zadajemy pytania i dopiero na końcu pouczamy

Jak? Samo pouczanie o tym, jak dziecko powinno się zachowywać, jest nieskuteczne. Powiedziane – wcale nie znaczy: załatwione. Aby lepiej zrozumieć dziecko i lepiej do niego dotrzeć, obserwujemy je, zwracamy uwagę na sygnały pozawerbalne. Dzięki temu nie przyklejamy mu bezwiednie niepochlebnej lub pochlebnej etykiety i nie „zamykamy” w schematycznym działaniu. Mamy kontakt z nim takim, jakim jest. Rozwojowi dziecka sprzyja zadawanie mu pogłębionych pytań: „Co myślisz na ten temat?”, „Co Ci się najbardziej podobało?”, „Co Cię najbardziej zasmuciło?”. Wtedy dopiero jesteśmy w stanie zobaczyć, co dziecko myśli, „co w nim tkwi”.

Dlaczego? To umożliwia budowanie głębokiej więzi, buduje zaufanie, przyjaźń, przestrzeń do prowadzenia rozmów na każdy temat i rozwiązania każdego problemu. Zapewnia wzrost.

Oddziałujemy poprzez słowo, wspólne działanie, nasz przykład

Jak i dlaczego? Poprzez słowo przekazujemy dzieciom informacje, które w ich głowach kształtują kryteria – dzięki nim będą wiedziały, co jest dobre, a co złe. Poprzez wspólne działanie będą potrafiły to wykonywać i wyrobią w sobie nawyki. A ponieważ w ok. 80 proc. oddziałujemy na drugiego pozawerbalnie, w ten sposób zachęcamy do działania, pokazujemy, że ma ono sens.

Stwarzamy atmosferę życzliwości

Jak? Cechą naszej rodziny jest obowiązkowość. Wykonujemy rzetelnie to, do czego się zobowiązaliśmy. Równocześnie dbamy o to, by w domu nie było reżimu czy opresji, ale dużo życzliwości i zabawy. Nawet gdy mamy zły humor, dokładamy starań, by nie obarczać nim drugiej osoby. „Jesteśmy razem, robimy rzeczy, które lubimy”. Oprócz wypełniania obowiązków i zasad, gramy razem w gry planszowe lub jeździmy na rolkach. „Jest nam ze sobą dobrze” – to przekaz naszych działań.

Dlaczego? Tylko w dobrym, życzliwym klimacie, w którym są „zanurzone” dzieci, możemy budować więzi przyjaźni, relacje, w których chce powierzać się sobie nawzajem ważne sprawy.

Okazujemy sobie jako małżonkowie miłość

Jak? Bywa, że rodzice niepokoją się, czy dadzą radę wychować dzieci na dobrych ludzi, czy świat nie zniszczy ich wysiłków. Jesteśmy przekonani, że zdołają to zrobić, jeśli tylko kochają się. Pan Waldemar twierdzi wręcz, że najważniejszą rzeczą, jaką tato może dać dzieciom, są nie pieniądze, ale wzór: jak kochać.

Dlaczego? Jeśli dbają o siebie, wspierają się – to dla dzieci najlepsze warunki do wzrastania. W ten sposób otrzymują rzecz najbardziej istotną – fundament dobrego życia. ▪