facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2011 - styczeń
WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Zakazane narzędzie wychowawcze

Małgorzata Terlikowska

strona: 7



Pisanie o karaniu dzieci w dzisiejszych czasach to niczym stąpanie po polu minowym. Nowa ustawa zakazuje przecież nie tylko kar fizycznych (nawet przysłowiowego klapsa), ale także przemocy psychicznej (hmm, jak w takim razie określić odebranie tygodniówki?) czy krzyku na dziecko. A przecież trudno sobie wyobrazić, by można było wychować dziecko bez tego rodzaju narzędzi. Licząc jednak na to, że wśród czytelników Don BOSCO nie ma zbyt wielu pracowników socjalnych, słów kilka na temat karania skreślę.

Zacznę od tego, że nie znoszę karać swoich dzieci. Odbierania im przyjemności, zakazywania czegokolwiek czy krzyczenia na nie. Ale co robić, taki ciężki los rodzica, że karać musi tak, by dzieci nauczyły się, co jest dobre, a co złe.

Teraz kwestia druga, czyli to, jak to robimy. Odpowiedź jest oczywista. Odbierając przyjemności, które normalnie się dzieciom należą: słodycze, możliwość oglądania bajek czy wypłata tygodniówki. Kłopot, jaki mamy z przyjemnościami, jest tylko jeden. Nasza najstarsza córka Marysia najbardziej na świecie lubi czytać, a zakaz czytania (jako kara) jeszcze nam przez gardło nie przeszedł.

Wbrew temu, co można przeczytać w mądrych książkach, nasze dzieci świetnie sobie radzą z nałożonymi karami. Jeśli nie wolno im robić jednej rzeczy, natychmiast wymyślają inną. I bawią się nią nawet lepiej. A pamięć o zakazanym owocu wraca dopiero, gdy zbliża się koniec szlabanu.

Kar cielesnych unikamy. Ale nie dlatego, że zakazuje ich ustawa, a dlatego, że rezerwujemy je na sytuacje rzeczywiście drastyczne. Jak dotąd zdarzyło się to tylko raz. Nasze dziecko w dość paskudny sposób nas okłamało. I wtedy jeden jedyny raz mój mąż sięgnął po tę metodę wychowawczą. I pomogło. Po kilku godzinach (nasze dzieci nie są miękkie i uległe) córka przyznała (sama z siebie), że była głupia, że nas okłamała. I od tej pory pilnuje się, jak może.