facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2004 - styczeń
Nakarmić Eliasza

ks. Andrzej

strona: 12



Eliasz wstał i zaraz poszedł do Sarepty. Kiedy wchodził do bramy tego miasta, pewna wdowa zbierała tam sobie drwa. Więc zawołał ją i powiedział: „Daj mi, proszę, trochę wody w naczyniu, abym się napił”. Ona zaś zaraz poszła, aby jej nabrać, ale zawołał na nią i rzekł: „Weź, proszę, dla mnie i kromkę chleba!” Na to odrzekła: „Na życie Pana, Boga twego! Już nie mam pieczywa - tylko garść mąki w dzbanie i trochę oliwy w baryłce. Właśnie zbieram kilka kawałków drewna i kiedy przyjdę, przyrządzę sobie i memu synowi. Zjemy to, a potem pomrzemy.” Eliasz zaś jej powiedział: „Nie bój się! Idź, zrób, jak rzekłaś; tylko najpierw zrób z tego mały podpłomyk dla mnie i przynieś mi! A sobie i twemu synowi zrobisz potem. Bo Pan, Bóg Izraela, rzekł tak:»Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię«”. Poszła więc i zrobiła, jak Eliasz powiedział, a potem zjadł on i ona oraz jej syn, i tak było co dzień. Dzban mąki nie wyczerpał się i baryłka oliwy nie opróżniła się według obietnicy, którą Pan wypowiedział przez Eliasza.
1 Krl 17,10-16


Jest w każdym z nas potrzeba bezpieczeństwa, którego przeciwieństwem jest poczucie niepewności. Jej przyczyn jest bez liku – strach przed nieznaną przyszłością, porażką, opuszczeniem, wyśmianiem, konsekwencjami w pracy, długami, zszarganiem sobie opinii, niezadowoleniem najbliższych... Kiedy jednak jesteśmy przekonani, że to, co robimy jest dobre, jest pójściem za głosem Boga, spełnieniem tego, czego On teraz się ode mnie dopomina, wtedy On sam staje się gwarantem bezpieczeństwa. To dlatego kobieta z Sarepty Sydońskiej najpierw nakarmiła Eliasza, uboga wdowa wrzucił do skarbony świątyni dwa pieniążki, które miała na swoje utrzymanie, a święty Jan Bosko powierzał spłatę swoich nigdy nie kończących się długów Wspomożycielce.

Nakarmić Eliasza – to nie znaczy „podzielić się”, w przekonaniu, że „dla mnie i tak wystarczy”. Nakarmić Eliasza, to wyzuć się z bezpieczeństwa innego niż Bożego. Zawierzyć prawdziwie, zdać się na Boga z zaufaniem, jakie ma dziecko wobec kochającego rodzica.
Nakarmić Eliasza – to zachować się uczciwie wbrew wszystkim wokół; dać bardziej potrzebującym, mimo że samemu tonie się w długach; bronić zasad, narażając się na śmieszność; nie narzekać w tłumie wiecznie niezadowolonych.

I mieć cierpliwość – Bóg przyjdzie z pomocą i ochroni, choć tylko On wie kiedy i w jaki sposób.