facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2017 - luty
Imiona zapisane w niebie

S. Bernadetta Rusin CMW

strona: 27



Może dziecko nigdy nie zapyta nas, co robić, by być naprawdę szczęśliwym, ale zapewne może nauczyć się tego od nas. Będzie to jedna z tych lekcji, gdzie sama teoria nie wystarcza.

C o daje prawdziwe szczęście? Człowiek nie zawsze znajduje odpowiedź na to pytanie. Taką właśnie puentą kończy się np. „Ballada o szczęściu”. Z treści tej mądrej, refleksyjnej piosenki s. Magdaleny Nazaretanki wynika, że mieszkańcy zielonego lasu dobrze wiedzą, co znaczy być szczęśliwym: – bury, kudłaty miś twierdzi, że wystarczy „miodek pić i mieć porządne futro”; – mrówka – „pracować wciąż i piąć się wzwyż”; – ślimak – „mieć własny dom z garażem i ogródkiem”; – sęp – „posiadać szpony silniejsze od innych”; – kos – „z losu drwić i gwizdać na to wszystko”; – wiatr – „żyć nie robiąc nic i latać”. Jedynie człowiek „w zadumę wpadł i nic nie odpowiada”. Być może dziecko nigdy nie zapyta nas, co robić, by być naprawdę szczęśliwym, ale zapewne może nauczyć się tego od nas. Będzie to jedna z tych lekcji, gdzie sama teoria nie wystarcza. Nie uciekniemy w żaden filozoficzny ani teologiczny wywód prowadzący często w nierealny świat hedonistycznych idei, które nie rodzą życia. „Czy jesteś teologiem?” – pytał mnich z góry Athos mnicha z Zachodu, który tak mu się przedstawił. Po czym dodał: „Święty jest niczym kwiat prawdziwy. Lecz teolog porównany do świętego, to tylko sztuczny kwiat. Naśladuje barwę, lecz nie rozsiewa jego woni, a także nie wyda żadnego owocu” (za: A. Louf). Dobry teolog musi posiadać coś ze świętego, a święty to ten, który uczestniczy w szczęściu Boga: „widzi” Go, cieszy się Jego obecnością. Absolutnym szczęściem, pisał św. Tomasz Akwinata, jest bezpośredni kontakt z Bogiem – z tym Bogiem, który Sam zaprasza nas do udziału w Swym szczęściu. Jeśli Bóg jest naszym szczęściem, to – wczytując się w słowo Boże – można także zauważyć, że w pewien sposób my jesteśmy „szczęściem” Boga! Pan Jezus zapewnia, że aniołowie, którzy (przez Chrystusa) uwielbiają Boży majestat i zawsze się radują w Jego obecności, cieszą się w niebie jednym grzesznikiem, który się nawraca (Łk 15, 10). Jeden nawrócony grzesznik staje się wielkim szczęściem całego nieba! Sam zaś Jezus rozradował się w Duchu Świętym i wysławiał Ojca za to, że zakrył „te rzeczy” przed mądrymi i roztropnymi, a objawił je prostaczkom (Łk 10, 21). Tylko człowiek ośmiu błogosławieństw (Mt 5, 3-12), człowiek o sercu pokornym i prostym, może z radością przyjąć „te rzeczy” – niepojętą miłość Boga. „Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi” – mówi Jezus werset wcześniej. „Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie” (Łk 10, 19-20). I tak w trzech wersach biblijnej perykopy czytamy o tym, co jest naszym szczęściem oraz o tym, co cieszy Jezusa. Pewnego razu, w czasie wieczornej przechadzki w Lisieux, ojciec pokazał małej św. Tereni literę „T” utworzoną z gwiazd. Powiedziała, że to Bóg zapisał jej imię w niebie. Bóg zapisał w niebie wszystkie litery alfabetu, każde imię. Nie nam dochodzić, dlaczego niektóre imiona, jak zaledwie szesnastoletnia „Karolina Kózka”, „prawdziwy anioł, najpobożniejsza dziewczyna w parafii i pierwsza dusza do nieba”, zabarwiły się czerwienią męczeńskiej krwi, a inne nie. „Te rzeczy” objawił Bóg prostaczkom i na pewno spełni Swą obietnicę o wielkiej nagrodzie w niebie (Mt 5, 12). Niech nam – rodzicom, nauczycielom, wychowawcom i wszystkim, którym zależy na szczęściu młodego pokolenia – Pan Bóg błogosławi! Oby nam się udało własnym przykładem pokazać, że szczęście osiąga ten, kto swoje życie otworzy na Boga i bliźnich; kto w zwykłych wydarzeniach odczyta Jego Opatrzność i miłością odpowie na Jego miłość. Wdzięczni za to, co Bóg uczynił dla nas, pamiętajmy, że „błogosławiony (szczęśliwy) będzie ten, kto w Niego nie zwątpi” (por. Mt 11, 6). ▪