facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2003 - październik
Moja salezjańska przygoda...

ks. Stanisław Szmidt SDB

strona: 9



Dobiegła końca druga wojna światowa. W styczniu 1945 r. zacząłem chodzić do Szkoły Podstawowej Nr 4 w łodzi. Od kolegów dowiedziałem się, że na ulicy Wodnej są księża, którzy bawią się z chłopakami. Poszliśmy w niedziele do kościoła i potem do oratorium. Ks. Rupala nie wpuścił nas, bo nie mieliśmy legitymacji. Zatem zapisaliśmy się do oratorium i tak zaczęła się moja salezjańska przygoda.

Potem był wyjazd do Małego Seminarium we Fromborku. Pojechałem tak daleko dlatego, że byli tam już dwaj moi koledzy z oratorium. Oni zrezygnowali, ja zostałem. Likwidacja Małych Seminariów w 1952 r. sprawiła, że znalazłem się w nowicjacie w Czerwińsku. Pan ogrodnik Bagsik czasami opowiadał nam o Brazylii i misjach. Bardzo mnie to zafascynowało. Później, już w seminarium w Lądzie nawiązałem wiele kontaktów z misjonarzami salezjańskimi.

W seminarium działało Koło Misyjne. Współpracowałem z kolegami przy tworzeniu gazetki i zbieraniu materiałów do niej. Korespondowałem – po łacinie! - z misjonarzami z Tajlandii. Z misjami związała mnie zatem korespondencja z kolegami, którzy wyjechali, a także redagowanie „Nostry”. Z tej pasji zrodziło się Muzeum Misyjne w Woźniakowie i ściślejsza współpraca z misjonarzami, wychowankami naszego seminarium. Wystawa misyjna przyciąga sporo grup szkolnych. W oprowadzaniu i prezentowaniu eksponatów misyjnych teraz pomagają mi klerycy.

Z Kołem Misyjnym organizowaliśmy też wyjazdy do różnych parafii z programami misyjnymi, sprzedawaliśmy książki i materiały religijne, aby zarobić pieniądze na pomoc misjonarzom. Wysyłaliśmy książki do seminarium w Rydze, do Wilna i Mejszagoły na Litwie. Jeździłem na Litwę z pomocą duszpasterską do sióstr benedyktynek w Wilnie, do ks. Toporka do ławaryszek i do ks. Obrębskiego do Mejszagole.

Organizowaliśmy także Kleryckie Sympozja Misyjne. Wtedy też przez jakiś czas należałem do Komisji Misyjnej Episkopatu.

Po przeniesieniu seminarium z Woźniakowa do łodzi nagraliśmy kilka audycji radiowych i telewizyjnych o misjach salezjańskich. Tu też razem ze Współpracownikami Salezjańskimi urządziliśmy kilka akcji sprzedaży książek o tematyce misyjnej, a dochód przeznaczyliśmy na budowę kościóła w Jakucku na Syberii.

Ostatnio ogromnym powodem do radości jest dla mnie coraz piękniej rozwijający się Salezjański Wolontariat Misyjny. Mam nadzieję, że z tych młodych ludzi wielu zostanie misjonarzami.